- Kwestia zakończenia kariery zaprzątała mi głowę cały rok. Jeszcze w październiku byłem bliższy podjęcia decyzji, że będę się dalej przygotowywał do igrzysk w Londynie i obrony tytułu z Pekinu. Niedawno sprawę przemyślałem ponownie. W sporcie trzeba być jak tygrys i walczyć o każdy kęs. A mnie już brakuje determinacji, a przecież w życiu są jeszcze inne rzeczy - tłumaczy Blanik.

Reklama

Sportowiec oficjalnie pożegna się ze sportem podczas zawodów, które w połowie roku odbędą się w Gdańsku. - Pewnie dopiero wtedy poczuję się jak prawdziwy emeryt - dodaje gimnastyk, który jako pierwszy Polak sięgnął po olimpijskie złoto, a jego skok - podwójne salto w przód w pozycji łamanej, został nazwany jego imieniem i wpisany do przepisów sędziowskich Międzynarodowej Federacji Gimnastycznej pod numerem 332.

Blanik w przyszłości zamierza poświęcić się szkoleniu młodzieży oraz działać na rzecz promocji gimnastyki i sportu w ogóle. - Jednym z pierwszych projektów, w który się zaangażowałem, jest budowa nowoczesnego centrum gimnastycznego w Gdańsku. Inwestycję wspomoże także Ministerstwo Sportu - zdradza gimnastyk.

Jego plany wcale się jednak na tym nie kończą. - Pomagam też przy kadrze. Mamy już wielu zawodników w europejskiej i światowej czołówce. Może jeszcze nie zdobywają medali, ale to tylko kwestia czasu - ocenia Blanik. - Moim oczkiem w głowie pozostaje jednak szkolenie młodzieży w wieku 13 - 15 lat w perspektywie igrzysk w 2016 i 2020 r. Mamy już przygotowany system treningowy oraz program wyszukiwania talentów - dodaje.