"W biegach narciarskich trudno jest wymyślić coś nowego i dlatego liczą się nawet najmniejsze i niedoceniane niuanse i każda tysięczna sekundy możliwa do urwania" - powiedział Jonsson dziennikowi Aftonbladet.

Narciarz, nazywany w reprezentacji "materiałowym narwańcem", jest znany z próbowania nowinek technicznych dotyczących zarówno stroju jak i sprzętu. Już od kilku tygodni trenuje z nowymi kijkami pomalowanymi na złoty kolor, które po każdym treningu zamyka w skrzyni z szyfrowym zamkiem.

Reklama

"Pracowałem nad tymi kijkami trzy lata. Teraz jest to moja największa tajemnica na wagę złotego medalu i dlatego szczegóły podam dopiero po olimpiadzie. Teraz mogę tylko powiedzieć, że moje kijki są lżejsze niż te seryjnie produkowane i posiadają specjalnie opracowane i uszyte przeze mnie paski na dłoni".

Jonsson ujawnił, że długość kijków jest dopasowana z milimetrową precyzją do jego nowej techniki odpychania się z uwzględnieniem profilu trasy olimpijskiej. "Teraz na każdym odepchnięciu mogę zyskać tysięczne sekundy, co przy ich ilości w trakcie całego biegu może dać znaczący wynik" - zaznaczył.

Reklama

Zdaniem Jonssona kijki odegrają kluczowe znaczenie podczas finiszów na stadionie w Whistler. "Tam finisz będzie trwał mordercze 45 sekund, co oznacza około 60 odepchnięć w chwili kiedy biegacz posiada już ostatnie rezerwy sił. Dla porównania w zawodach Pucharu Świata finisze trwają zwykle 24-25 sekund" - wyjaśnił Jonsson.