– Nie wierzę w realizację takiego scenariusza – twierdzi jednak Andrzej Wasilewski, polski promotor boksu zawodowego, reprezentujący m.in. interesy Krzysztofa „Diablo” Włodarczyka. – Myślę, że w końcu muszą dojść do porozumienia. Zbyt dużo pieniędzy jest do zarobienia na tej walce – dodaje.

Reklama

Pacquiao miał zagwarantowane honorarium w wysokości 25 mln dolarów, a Mayweather 20 mln. Ale to nie wszystko. Pojedynek ma pokazać telewizja HBO, która spodziewa się sprzedać 3 mln dekoderów pay-per-view, co może przynieść nawet 180 mln dolarów przychodu, z czego ok. 90 mln przypadłoby do podziału pomiędzy bokserów. Oznaczałoby, że w sumie mogliby zarobić odpowiednio 60 i 55 mln dolarów. Promotor Pacquiao Bob Arum co prawda jest bardziej ostrożny w prognozach i szacuje potencjalny przychód swojego zawodnika na 37,5 mln, ale nadal chodzi o ogromne pieniądze.

Od wielu tygodni negocjacje dotyczące tej fortuny blokuje jednak spór na temat sposobu przeprowadzenia badań antydopingowych. Obóz Mayweathera żąda tzw. testów olimpijskich, przewidujących badanie moczu i krwi nawet na 48 godzin przed pojedynkiem. Team Filipińczyka godzi się na badania krwi najpóźniej 30 dni przed walką. Sytuacja zaogniła się do tego stopnia, że Arum kilka razy oświadczał już mediom, iż do walki nie dojdzie, a Pacquiao złożył w sądzie pozew przeciwko Mayweatherowi i jego promotorowi Oscarowi de la Hoi za pomawianie go o stosowanie dopingu.

– Aby rozwiać wątpliwości, Pacquiao powienien poddać się testom i w ten sposób ukrócić wszystkie spekulacje – mówi Jerzy Kulej. – Chyba że rzeczywiście nie jest w porządku. To absolutny fenomen, ale przecież on jest nienaturalnie silny – dodaje.

Dwukrotny mistrz olimpijski nie ma wątpliwości, że w zawodowym boksie stosuje się środki dopingujące. – Nie chcę obciążać Andrzeja Gołoty, ale pamiętamy, jak wyglądał w czasie walki z Riddickiem Bowe’em. Przecież dorosły mężczyzna nie ma trądziku młodzieńczego na plecach. Albo ci wszyscy Murzyni, którzy mają wielkie wrzody na plecach? Organizm jednak musi gdzieś wyrzucić to, co jest dla niego nienaturalne. Tyson też nie bez powodu odmówił badań antydopingowych po walce z Gołotą – dodaje Kulej.

Reklama

– W boksie wbrew pozorom nie szuka się środków dopingujących, bardziej chodzi o substancje odwadniające, pomagające zbijać wagę – uważa natomiast Wasilewski. – Federacje twierdzą, że większość wypadków śmiertelnych w boksie bierze się właśnie z tego. Jeżeli Pacquiao coś bierze, to robi to nieprawdopodobnie mądrze pod względem naukowym. Przecież on bazuje na szybkości, a większość środków dopingujących działa usztywniająco – dodaje.

Promotor kwestionuje w ogóle termin „środki dopingujące”. – Wszystko rozbija się o to, czy dana substancja jest na zakazanej liście, czy też nie. Czytałem niedawno, że na listy WADA (Światowa Agencja Zwalczania Dopingu – red.) trafiają te specyfiki, które wychodzą z użycia w USA wypierane przez inne, nowszej generacji – opowiada.

Reklama

Według Wasilewskiego obydwaj bokserzy starają się maksymalnie utrudnić sobie przygotowania, a nie spierają się o żadne pryncypia. – Chodzi o robienie wagi. Wszystko przedłuża się tak, dlatego że obydwaj mają bardzo wiele do stracenia. Obaj są legendą, a któryś musi przegrać. Dlatego kłócą się nawet o najmniejsze szczegóły. W końcu jednak na pewno ustalą, co który z nich i kiedy może zjeść, i walka na pewno się odbędzie. Jak nie teraz, to we wrześniu – przewiduje.

Niedawno do sporu między pięściarzami wmieszała się komisja boksu stanu Nevada, na której terenie ma się odbyć walka stulecia, nakazując obydwu zawodnikom przeprowadzenie natychmiastowych badań. – Zareagowali, kiedy zrobił się szum medialny – bagatelizuje Wasilewski. – Jednak komisja z Nevady uchodzi za najbardziej elastyczną w USA. Statystyki mówią, że właśnie tam dochodzi do największej liczby wypadków w czasie walk. Są jednak bokserzy, którzy nie chcą walczyć w Nowym Jorku czy Chicago, tylko właśnie w Nevadzie. W tym przypadku też nieprzypadkowo wybrano na miejsce pojedynku Las Vegas – dodaje.