Australia miała medale w pięciu minionych zimowych igrzyskach, korzystając z prostego "patentu" - przekształcania utalentowanych sportowców dyscyplin letnich na specjalistów konkurencji zimowych. Żartobliwie można by powiedzieć, że wystarczy do letniej specjalności dodać wody, zamrozić ją i gotowe. W ten sposób gimnastycy szkoleni byli w narciarstwie, w stylu wolnym, w australijskiej specjalności - skokach akrobatycznych (aerial). Surferzy przekwalifikowywani byli na snowboardzistów, a z kolei kolarze szybko stawali się panczenistami.

Reklama

Większość australijskich olimpijczyków dorastała na plażach, spędzając młodość na surfowaniu po oceanicznych falach lub ćwicząc na ciepłych plażach. Niemal do pełnoletniości nigdy nie widzieli śniegu i nart. Alisa Camplin, była gimnastyczka, zdobyła złoty medal ZIO 2002 r. w Salt Lake City w konkurencji aerial, a pośliznęła się i upadła, niszcząc swój bukiet kwiatów, gdy próbowała zjechać na nartach z ceremonii medalowej na obowiązkową konferencję prasową.

Nowa "polityka" w sportach zimowych zaczęła przynosić wymierne efekty w tabelach medalowych. Mimo że Australia uczestniczy w zimowych igrzyskach od 1952 r., do Lillehammer (1994) nie zdobyła żadnego medalu. A dziś ma w dorobku pięć złotych krążków tylko z trzech ostatnich igrzysk.

Australijskie metody zwróciły już uwagę konkurentów z innych krajów, bogatszych w zasoby ludzkie, w tym wielkie Chiny. Gdy Lydia Lassila wygrała konkurencję aerial w narciarstwie dowolnym w Vancouver na podium towarzyszyły jej dwie Chinki. Wynik skopiowania australijskiego modelu w znacznie większej skali.

Reklama

Chwilę potem Lassila odbierała telefon z gratulacjami do premiera Australii Kevina Rudda i pozwoliła sobie poprosić o zwiększenie funduszy na budowę lepszych obiektów narciarskich w kraju. Przekonywała premiera, że ona i inni chcieliby więcej trenować w kraju, a nie spędzać poza nim dziewięć miesięcy w roku. Rząd buduje ośrodek treningowy dla sportów na lodzie i obiekt dla trenowania skoków narciarstwa dowolnego w jednej z niewielu australijskich stacji narciarskich. Ma też w planach zbudowanie halfpipe'u o międzynarodowym standardzie oraz kolejnego ośrodka treningowego, rampy do skoków do wody w tropikalnym Queenslandzie.

"Jest wiele spraw do zrobienia, byśmy mogli nadal konkurować z innymi. Myślę, że przeszliśmy spory dystans na drodze naszej zaradności, ale musimy zrobić jeszcze dodatkowy krok naprzód" - powiedział szef misji olimpijskiej Australii Ian Chesterman.