Mecz rozgrywany na korcie numer jeden trwał trzy godziny i 35 minut, a Polak popełnił w nim 38 niewymuszonych błędów, przy 25 po stronie Ouanny.

Kubot rozpoczął mecz od prowadzenia 2:0, ale w czwartym gemie stracił przewagę "breaka". W tie-breaku pozwolił rywalowi odskoczyć na 2:5 i 4:6, po czym obronił pierwszego setbola. Przy drugim pozwolił się minąć w drodze do siatki, a była to najdłuższa partia - trwała 66 minut.

Reklama

W drugim secie Polak nie wykorzystał prowadzenia 4:2, ale tym razem zapanował nad nerwami w tie-breaku, choć zakończył go dopiero przy trzeciej okazji 7-4 (prowadził wcześniej 6:2).

Zaraz po tym nieoczekiwanie zgubił koncentrację i przegrał cztery pierwsze gemy. Utrzymał dwukrotnie własne podanie, ale nie udało mu się odrobić strat.

Ostatnia partia była wyrównana do stanu 3:3, gdy Kubot ponownie stracił swój serwis. Do końca jednak walczył później o każdy punkt, a w dziewiątym gemie obronił dwa meczbole, ale też nie wykorzystał dwóch szans na przełamanie Francuza.

Reklama

"Szkoda pierwszych dwóch setów, bo Łukasz mógł je wygrać po 6:3 i wtedy by się gra inaczej pewnie ułożyła. Uciekło mu kilka szans i Ouanna uwierzył w siebie i pociągnął dalej mecz. Miał przy tym sporo szczęścia: kilka razy linie w ważnych wymianach czy taśmy, ale pokazał, że gra lepiej, niż można sądzić po jego 130. miejscu w rankingu. Gdyby nie liczne kontuzje, to pewnie już dawno byłby w czołowej 50-tce" - powiedział po meczu Wojciech Fibak.

Wcześniej z turniejem pożegnał się również Michał Przysiężny, który w swoim paryskim debiucie poniósł porażkę 1:6, 0:6, 4:6 z rozstawionym z numerem 11 Rosjaninem Michaiłem Jużnym.

Reklama

czytaj dalej >>>



Obaj polscy tenisiści rozegrali swoje mecze na korcie numer jeden, niegdyś korcie centralnym Roland Garros, który ponad dwie dekady temu musiał ustąpić miejsca dwóm większym arenom noszącym imiona Philipa Chatriera i Suzanne Lenglen.

Podczas pojedynku Przysiężnego publiczność sprawiedliwie oklaskiwała obydwu zawodników, choć więcej powodów do owacji dawał swoją grą Jużny. Polaka okresami wspierała kilkuosobowa grupa rodaków: siostry Agnieszka i Urszula Radwańskie z rodzicami Piotrem i Martą, Alicja Rosolska oraz debliści Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski.

Natomiast Kubot miał przeciwko sobie niemal pełne trybuny francuskich kibiców, którzy wciąż wołali "allez, allez Joussi!", wspierali go głośną owacją, a po wygranych gemach czy setach robili meksykańską falę, znaną ze stadionów piłkarskich.

Ten doping wyraźnie pomagał Ouannie, który chwilami grał wręcz koncertowo, a szczególnie groźne były jego uderzenia z forhendu. Bardzo dobrze też serwował, chociaż bardzo często wchodził nogami na linię przy podaniu.

"No cóż, gospodarzom na Wielkim Szlemie sędziowie raczej nie wywołują błędów stóp" - skwitował ten fakt dyplomatycznie Fibak.