W rosyjskiej „Gazecie.ru” ukazał się ciekawy wywiad z Kołoskowem. Już jego tytuł daje dużo do myślenia: „Poparliśmy Ukrainę i Polskę dlatego, że były nam potrzebne głosy dla Soczi”.

Reklama

"Wybory miejsc rozgrywania ważnych imprez sportowych są częścią wielkiej światowej polityki" - powiedział Kołoskow. "Aktywnie uczestniczyłem w agitacji za kandydaturą Soczi jako gospodarza zimowych igrzysk olimpijskich w 2014 r. W MKOl siedem głosów mają ludzie ze świata piłki. Spotkałem się z nimi i zyskałem zapewnienie, że pięciu z nich poprze Soczi. Trzy głosy dostałem w ramach długu wdzięczności za moje poparcie podczas wyborów organizatora Euro 2012 - dwa od Ukrainy i jeden od Polski. Często mówiłem, że i tak poparłbym tę kandydaturę, ale zbliżały się wybory igrzysk 2014 i dodatkowe głosy bardzo nam pomogły" - opowiadał Kołoskow.

Potrzebne Rosjanom głosy oddali dwaj członkowie MKOl z Ukrainy - legenda skoku o tyczce Siergiej Bubka i czołowy spirinter lat 70. Walerij Borzow. Polska w MKOl ma tylko jednego człowieka, naszą najlepszą lekkoatletkę w historii - Irenę Szewińską, która podobnie jak Bubka była też członkiem naszej delegacji w Cardiff. Ich głosy musiały być dla Rosjan szczególnie cenne.

Zimowe igrzyska w Soczi to ukochane dziecko Władimira Putina. Prezydent osobiście zaangażował się w walkę o organizację tej imprezy, na którą Rosja przeznaczy ze swojego budżetu aż 12 miliardów dolarów! Na kongresie MKOl w Gwatemali rosyjski prezydent po raz pierwszy zdecydował się na publiczne wystąpienie po angielsku. Oficjalnie uznaje się, że to właśnie ta przemowa zadecydowała o wygranej Soczi. Wiadomo jednak, że ważniejsze były zakulisowe rozgrywki współpracowników Putina.

Reklama

Podobnie było w przypadku wyborów organizatora Euro 2012.

"Ukraina i Polska za rywali miały Włochy oraz Węgrów z Chorwatami" - przypomina Kołoskow. "Italia automatycznie wykluczyła się z rywalizacji po tym, jak wybuchł tam korupcyjny skandal. Szanse Węgier i Chorwacji były mniej więcej takie same jak Polski i Ukrainy. W tym momencie wszystko zależało od aktywności kierownictwa. Prezydentowi Ukraińskiej Federacji Piłkarskiej Hryhorijowi Surkisowi trzeba oddać, co mu należne. On po dwa-trzy razy jeździł do każdego członka komitetu wykonawczego UEFA i pokazywał makiety, opowiadał o poparciu dla swoich planów. Oddałem więc głos Ukraińców i Polaków. Dlatego że są mi bliżsi, ale też dlatego że potrzebowałem głosów dla Soczi" - przytacza wypowiedź Kołoskowa DZIENNIK.

Zdaniem Kołoskowa decyzja z Cardiff była też konsekwencją nowej polityki UEFA zapoczątkowanej jeszcze przed rozpoczęciem kadencji Michela Platiniego. "Powstała idea przeniesienia wielkiej piłki na Wschód" - twierdzi Kołoskow. "Potwierdzeniem tego była organizacja finału Pucharu UEFA, a teraz także Ligi Mistrzów - w Moskwie. Taką politykę zapoczątkował Lennart Johansson, który mówił, że należy szukać nowych regionów dla piłki, żeby piłkarska mapa nie wyglądała tak, że jest pięć najważniejszych krajów - Anglia, Francja, Niemcy, Włochy i Hiszpania, a potem długo nic" - dodaje.

Johansson zaczął od Moskwy. Ale potem Rosja przegrała batalię o Euro 2008 z Austrią i Szwajcarią, bo nie była przygotowana do walki o taką imprezę. "U nas nie było nic, tam wszystko" - wyjaśnia Kołoskow.