Pomysł już dawno temu zrodził się w głowach szefów Wydziału Dyscypliny. Teraz jest w fazie projektu. Jeśli zostanie zatwierdzony, wejdzie w życie. "Powstanie wtedy zespół, który będzie odpowiedzialny za kontakty z ogólnopolskimi firmami bukmacherskimi. Nasza współpraca będzie opierać się na wymianie informacji: my zgłosimy im swoje podejrzenia, a oni nam swoje" – mówi "Dziennikowi" Robert Zawłocki, wiceprzewodniczący WD. "Jeśli coś będzie nie tak, zareagujemy. Oczywiście podejrzanie wysokie stawki na dany kurs nie mogą być dowodem w sprawie, ale mogą spełniać rolę poszlak i zainicjować śledztwo. Poza tym samo nagłośnienie sprawy powinno odstraszyć potencjalnych oszustów."

Reklama

PZPN uważa, że bukmacherzy będą z chęcią współpracować. Bo przecież skorzystać mogą obie strony. Związek podreperuje nieco swój autorytet i wizerunek ligi, a firmy trochę zaoszczędzą. "Pomysł współpracy ze związkiem jest kuszący. Jeśli PZPN i bukmacherzy nie wezmą się za ten proceder, to chyba nikt się nie weźmie" – mówi Tomasz Piotrowski z firmy Betsson.

Zawłocki uważa, że wszystko co dobre w tej sprawie, zaczęło się od zgłoszenia przez firmę bukmacherską nieprawidłowości podczas przyjmowania zakładów na mecz Zagłębia Sosnowiec z ŁKS. "Gdyby nie to, pewnie nigdy nie dowiedzielibyśmy, że coś było nie tak. Pierwszy raz spotkaliśmy się z taką inicjatywą. Teraz i inne firmy będą bardziej rozmowne" – twierdzi Zawłocki. "Na Zachodzie bukmacherzy od dawna współpracują z krajowymi federacjami. Wszyscy są zadowoleni."

UEFA już w 2005 roku zaczęła bliską współpracę z największymi europejskimi firmami bukmacherskimi. Niby bukmacherów chroni prawo Unii Europejskiej, ale w rzeczywistości nie jest tak różowo. Poważny problem pojawia się szczególnie wtedy, gdy w grę angażują się bukmacherzy na przykład z Azji – wtedy żadne prawo nie jest w stanie ich kontrolować. Najbezpieczniej czują się firmy internetowe, bo w internecie nikt nie jest anonimowy. W razie podejrzanej stawki zakład jest od razu blokowany. W gorszej sytuacji są bukmacherzy „naziemni”. W ich przypadku kontrola nad zakładem i osobą, która się zakłada jest o wiele mniejsza. Jeśli ktoś chce zachować anonimowość, wystarczy, że zaangażuje kolegę, wujka albo dziewczynę, żeby wysłała za niego kupon (powszechna praktyka wśród polskich piłkarzy). Wykrywalność niemal zerowa. Włosi wciąż zachodzą w głowę, jak udało się przyłapać Gianluigiego Buffona na tym, że obstawiał mecze u bukmacherów. Podobno wpadł tylko dlatego, że jeszcze nie miał narzeczonej.

Reklama

Chociaż nie jest to podawane do publicznej wiadomości, w UEFA prężnie działa specjalny oddział, który ma zapobiegać korumpowaniu piłkarzy przez amatorów hazardu. Pod lupę brane są w szczególności mecze europejskich pucharów. Jeśli ktoś postawił duże pieniądze na „wysoce irracjonalny i niezrozumiały” zakład, jest on dokładnie analizowany. Aby uniknąć polowania na czarownice, śledztwo jest wszczynane, jeśli taka sytuacja miała miejsce w kilku punktach bukmacherskich mniej więcej w tym samym czasie. Oczywiście śledztwo jest nieoficjalne. Oficjalnie Liga Mistrzów to jedna z najczystszych lig świata.

Europejska federacja zdaje sobie jednak sprawę, że nic nie trwa wiecznie. Jeden mały skandal, jedna plotka może wystarczyć by na lata popsuć wizerunek rozgrywek. Już w grudniu zeszłego roku świat obiegła wiadomość, że Interpol zajął się sprawą podejrzanych zakładów na mecze Pucharu UEFA. Tym bardziej też, że oszukać jest bardzo łatwo, a wykryć oszustwo trudno. Na pierwszy rzut oka nie ma nic podejrzanego w tym, że drużyna, która walczy o awans wygrywa 4:1 z drużyną, która nie walczy o nic. Ale czy to problem umówić się, że faworyci pod koniec meczu strzelą sobie samobója? Będzie wyglądać wiarygodnie, a przecież za dokładne wytypowanie takiego wyniku płacą cztery i pół do jednego. "Oszustwa bukmacherskie i cały wachlarz przestępstw, który się z tym wiąże, są naturalną konsekwencją korupcji w piłce. To łatwy i prosty sposób zarabiania pieniędzy. Można powiedzieć, że to korupcja przyszłośc" – uważa Zawłocki.

Inicjatywa WD będzie sprawdzianem dla całego PZPN. Jakiś czas temu WD, wzorem UEFA, chciał stworzyć zespół szybkiego reagowania, który zajmowałby się nie tylko podejrzanymi zakładami, ale i innymi formami korupcji. Pomysł przepadł na którymś z kolei zgromadzeniu PZPN. "Dlaczego? Eh, szkoda gadać... Tym razem proponujemy coś mniejszego i zobaczymy, czy ludzie w tym związku naprawdę chcą walczyć z korupcją. Trzynastego jest zjazd. Mam nadzieję, że dostaniemy zielone światło" – kończy Zawłocki.