Urodzony w Macclesfield w Anglii 31-letni Ben Ainslie, który startował tu w klasie Finn, zdobywając po raz trzeci złoty medal olimpijski (wcześniej zwyciężył w Atenach, a w Sydney w klasie Laser), zapowiadał wszem i wobec, że takich nienormalnych warunków na pewno nie będzie za cztery lata "u niego", w Londynie.

Reklama

Dyrektor sportowy Polskiego Związku Żeglarskiego Tomasz Chamera, zazwyczaj spokojny człowiek, burzy się jak morze podczas sztormu, gdy pytany jest o warunki wietrzne. "Generalnie nie ma tu wiatru, a puszczane na siłę wyścigi nie mają nic wspólnego ze sportem. To jest żyłowanie, a nie żeglowanie" - podkreśla. Bywa, że czasami wiatr przypomni sobie o Qingdao, a wtedy uderza z wielką siłą.

Nikt Ameryki teraz nie odkrywa, bo o tym, że ten akwen nie nadaje się do regat, było wiadomo już na drugi dzień po jego wyborze. Nikt z władz Międzynarodowej Federacji Żeglarskiej (ISAF) nie mówi tego oficjalnie, ale w rozmowach prywatnych co odważniejsi przyznają, że była to decyzja polityczno-gospodarcza. Niektórzy idą dalej i podejrzewają, że ktoś wziął pieniądze "za tę decyzję".