Po tym, jak we wtorek po południu po świecie rozeszła się wiadomość o rozstaniu z naszą drużyną dotychczasowego trenera Hannu Lepistoe, chęć pracy z polską kadrą wyraził Stefan Horngacher. Austriak zna realia pracy w naszym kraju, bo był już trenerem polskiej kadry B, która w 2005 roku zdobyła wicemistrzostwo świata juniorów.
Oprócz zajmującego się teraz niemieckimi juniorami szkoleniowca, po sezonie do wzięcia będą również kończący pracę z reprezentacją Finlandii Tommi Nikunen, odchodzący z kadry Niemiec Peter Rohwein oraz były trener Szwajcarów Berni Schoedler.
"Nie było jeszcze żadnych negocjacji. Zostawiamy to na Planicę. Nie wykluczamy też wariantu z polskim trenerem, pod uwagę bierzemy dwa nazwiska" -twierdzi Tajner, który w środę, podobnie jak nasza kadra, dotarł do Słowenii.
Decyzja o wyborze nowego szkoleniowca ma zapaść dość szybko, bo do 28 marca. Wiele wskazuje na to, że obojętnie, kto zostanie nowym trenerem naszej kadry, będzie tylko jednym z wielu fachowców pracujących na sukces Małysza i jego kolegów.
"Od kilku tygodni prowadzę różne konsultacje, rozmawiałem między innymi z profesorem Jerzym Żołądziem" - nie kryje Tajner. Następca Lepistoe będzie więc musiał zgodzić się na współpracę z psychologiem, fizjologiem, biomechanikiem. Tak było już w czasach, kiedy kadrę prowadził Tajner, a Małysz bił rekordy skoczni i zdobywał medal za medalem.
Lepistoe bagatelizował rolę tego rodzaju doradców. Kiedy i bez ich pomocy udało mu się znów wprowadzić naszego mistrza na szczyt, nikomu to nie przeszkadzało. Kiedy jednak zaczęy się kłopoty, a Fin wciąż nie chciał się zgodzić na ingerencję w swoje plany treningowe, pojawił się problem. "Współpraca z fizjologiem to dobry pomysł, ale w tym momencie niemożliwy do zrealizowania. Hannu nie pozwala nikomu wtrącać się w swoje metody pracy, a tego z kolei żąda skłonny do konsultacji profesor Żołądź" - mówił niecały miesiąc temu Apoloniusz Tajner.
Teraz, kiedy sprzeciw Lepistoe okaże się nieistotny, zgodę na współpracę z fachowcami można nawet wpisać nowemu szkoleniowcowi do kontraktu. Połączone umiejętności trenera, wiedza naukowców i doświadczenie Małysza będą stanowiły o sile prawdziwego dream teamu, potężnego zespołu marzeń, który miałby za zadanie osiągnięcie jednego celu. Za dwa lata z igrzysk olimpijskich w Vancouver Małysz, a być może i cała nasza drużyna, wróci z medalem.