Wczoraj oficjalnie demonstrowana była zgoda. Godził się Zbigniew Koźmiński, rzecznik PZPN, z kuratorem Robertem Zawłockim, którego jeszcze we wtorek nazywał "chochołem niewartym uwagi". Doradca ministra Drzewieckiego Adam Giersz chwalił zawieszony zarząd PZPN za to, że przyznał, iż związek wymaga gruntownej reformy. Tę atmosferę psuły jednak twarde słowa odchodzącego kuratora: "Będę walczył o zmiany w PZPN do końca. I nie mam zamiaru robić tego z obecnym zarządem."

Reklama

Nieoficjalnie politycy PO mówią to samo co kurator. I mają gotowy scenariusz: "Przegraliśmy pierwszą bitwę, przed nami kolejne" - zapowiadają. "Z blitzkriegu przechodzimy do wojny pozycyjnej. Minister nie był najlepszy w szybkiej grze, ale w wojnie podjazdowej jest mistrzem" - mówi DZIENNIKOWI bliski współpracownik szefa resortu sportu. Bardziej konkretny jest Adam Giersz: "Zakończyliśmy sprawy dotyczące błędów w statucie, ale kwestia korupcji w związku jest przecież cały czas otwarta" - wyjaśnia.

Jaki jest plan Platformy? Przeczekać do 15 października, gdy mecze eliminacyjne z Czechami i ze Słowacją będą już za nami. Potem przez pół roku kadra nie będzie rozgrywała żadnego meczu i wiszące nad nią ultimatum ze strony FIFA przestanie być tak groźne. "Nie odbędą się wybory 30 października, jak chce tego PZPN. Nie odwiesimy też zarządu, a z działaczami piłkarskimi będziemy się kontaktować jedynie za pośrednictwem FIFA i UEFA" - wylicza współpracownik ministra sportu. Resort ma też opóźniać wycofanie kuratora ze związku. "Jego odwołuje nie minister, a trybunał arbitrażowy, dopóki tego formalnie nie zrobi, kurator może działać" - mówi rozmówca DZIENNIKA.

"Nie chcę tego słuchać! Myślę, że rozmawiamy z dżentelmenami i ludźmi, którzy mają honor. Panowie z Ministerstwa Sportu mają pisma z FIFA i wiedzą, jakie konsekwencje im grożą za takie numery" - denerwuje się Zbigniew Koźmiński, rzecznik PZPN.

Reklama

p

Marcin Graczyk: Politycy PO w nieoficjalnych rozmowach mówią, że "wojna z PZPN nie jest skończona, że przegrana jest najwyżej pierwsza runda". Będzie kolejna?
Mirosław Drzewiecki*: Prawo musi być przestrzegane również w autonomicznych związkach sportowych, które mają potężnych międzynarodowych patronów. Cel, który zamierzałem osiągnąć, osiągnąłem. Listkiewicz nie kandyduje na prezesa, PZPN uznał zarzuty sformułowane we wniosku ministra do Trybunału Arbitrażowego i przygotował pakiet naprawczy, reprezentacja narodowa zagra w eliminacjach, organizujemy Euro 2012. Wiem, że kibice oczekują bardziej radykalnych kroków, ale jako konstytucyjny minister, działam zgodnie z prawem. A PZPN jest i będzie pod moim szczególnym nadzorem.

Czy wybory nowych władz PZPN odbędą się 30 października, jak chciał PZPN?
Nie sądzę, żeby termin 30 października był terminem realnym. Ustalenie terminu zjazdu to zadanie dla niezależnej komisji wyborczej. To ona musi ustalić, czy i kiedy powinien odbyć się odwołany przez kuratora zjazd. Jak wiemy, NKW zbierze się w piątek i zapozna się z postępem prac PZPN nad wyeliminowaniem nieprawidłowości.

Reklama

Nieprawidłowości? Rzecznik PZPN Zbigniew Koźmiński twierdzi, że w PZPN nie ma czego czyścić.
Gratuluję panu Koźmińskiemu dobrego samopoczucia, szczególnie w sytuacji gdy jak donoszą media, CBA zatrzymało kolejne osoby zamieszane w korupcję. Liderzy PZPN przez długie lata przymykali oczy na to bulwersujące zjawisko. Stąd przekonanie kibiców, że panowie mają coś do ukrycia. Ale od tego są stosowne władze: prokuratura, sądy, urząd skarbowy.

Prezes Listkiewicz w wywiadzie dla DZIENNIKA powiedział, że "korupcja w piłce to nie korupcja w związku".
Fala aresztowań za korupcję i ustawianie meczów przede wszystkim dotknęła środowisko sędziów piłkarskich, a zdaje się, że pan Listkiewicz prezesem PZPN został bezpośrednio po zakończeniu kariery sędziego. A PZPN niewiele uczynił, aby kibice mogli oglądać zmagania piłkarskie bez obawy, czy o wyniku zdecydują piłkarze, czy skorumpowani działacze.

*Mirosław Drzewiecki, minister sportu