Partner merytoryczny: Sports.pl
Konkurs finałowy nie ma najmocniejszej obsady, brak zawieszonych za doping Białorusinów Iwana Tichona i Wadima Diewiatowskiego oraz mistrza olimpijskiego Primoµa Kozmusa, który zakończył karierę. W tej sytuacji za najgroźniejszych rywali Polaków trzeba uważać Węgra Krisztiana Parsa, czwartego w ubiegłorocznych MŚ w Berlinie, oraz Słowaka Libora Charfreitaga, otwierającego tabelę najlepszych w Europie z wynikiem 80,59.
Zadowolony trener
Krzysztof Kaliszewski, trener trójki naszych liderów rzutu młotem - Ziółkowskiego, Kondratowicza i Anity Włodarczyk - był wczoraj bardzo zadowolony, widząc, jak Szymon już w pierwszej próbie kwalifikuje się do finału (po dwóch rzutach w siatkę podczas rozgrzewki). - Wojtek był trochę stremowany w eliminacjach, ale w konkursie finałowym już obaj powinni rzucić przynajmniej po 78 m, a to prawdopodobnie da medal - prognozował Kaliszewski, dodając, że Anita nareszcie nie narzeka na ból kręgosłupa. Mistrzyni świata prezentowała się całkiem nieźle na treningach i w dzisiejszym konkursie eliminacyjnym nie powinna mieć problemów.
Kszczot wprost z gór
Dużo trudniej będzie w finale dysku Wioletcie Potępie i Joannie Wiśniewskiej, bo ich rywalki są bardzo mocne. To samo można powiedzieć o konkurentkach Anny Jagaciak w finale skoku w dal. Dwudziestoletnia Polka i tak uczyniła już dużo, ustanawiając w eliminacjach rekord życiowy 6,74, ale będzie miała do czynienia z zawodniczkami, potrafiącymi przekraczać siedem metrów. Mimo wszystko Jagaciak ma szanse na dosyć wysoką lokatę, czego nie można powiedzieć o dwu naszych młodych chodziarkach, Agnieszce Dygacz i Paulinie Buziak, startujących na 20 km.
Dlatego znacznie ciekawsze będą dla nas eliminacje męskiego biegu na 800 m, z liderem europejskich tabel Marcinem Lewandowskim i brązowym medalistą halowych MŚ Adamem Kszczotem. Lewandowski zdecydował się przyjechać do Barcelony prosto z francuskich Pirenejów (Font Romeu). Kszczot nie startował po mistrzostwach Polski i nie wie, na co naprawdę go stać.