A przecież trzeba pamiętać, że za bramkarzy nie płaci się tak wielkiej kasy jak za zawodników z pola. Najbardziej spektakularnym transferem bramkarza na świecie było przejście w 2001 roku Buffona z Parmy do Juventusu za 39 mln euro. Ale takie kwoty za golkiperów to rzadkość. Trzeba naprawdę sporo zachodu, żeby uzyskać za nich górę pieniędzy.

Reklama

Boruc swoimi dobrymi występami w Celtiku Glasgow i reprezentacji Polski dorobił się jednak takiej pozycji, że ewentualny chętny, który chciałby go wykupić z Celticu, musiałby sięgnąć bardzo głęboko do kieszeni. Wartość polskiego bramkarza rośnie wraz z każdym jego dobrym występem w Lidze Mistrzów.

Boruc znany jest z tego, że szczególnie mobilizują go mecze o wysoką stawkę. Dlatego w Champions League nie zdarzają mu się błędy, które czasami popełnia w lidze szkockiej. Ale przecież ta, po zdobyciu dwóch tytułów mistrzowskich z rzędu, dawno przestała być dla niego wyzwaniem. Bramkarz reprezentacji Polski nie ukrywa zresztą tego, że w Szkocji zaczyna się powoli dusić.

"Nie boję się nowych wyzwań, a takim byłaby gra w klubie z silniejszej ligi niż szkocka. Na razie jednak nie ma żadnych konkretnych propozycji, więc nie ma tak naprawdę o czym rozmawiać" - mówi "Faktowi" Boruc.

Okazuje się, że to, iż bramkarz Celtiku wspiął się na wysoki poziom, ma także swoje wady. "To tak naprawdę teraz główna przeszkoda dla mojego transferu. Wiadomo przecież, że propozycję musiałby złożyć klub z górnej półki" - tłumaczy Boruc.

Na wydatek ośmiu milionów euro za bramkarza mogą sobie pozwolić tylko najbogatsi w Europie. Boruc w pewnym momencie był już blisko Milanu, ale ostatecznie włoski klub przedłużył kontrakt z Brazylijczykiem Didą i nie podjął negocjacji z Celtikiem. Ale niewykluczone, że po ostatnim występie Polaka na San Siro niedługo wróci temat jego transferu do mediolańskiego klubu.