PKN sponsoruje trzy drużyny, które miały wystartować w tegorocznym Rajdzie Dakar - Orlen Team, Diverse Extreme Team oraz RMF FM Land Rover Team. Budżet Orlen Teamu wyniósł kilka milionów złotych. Jak twierdzą przedstawiciele PKN, większa jego część nie została jeszcze zmarnowana, a cały team był ubezpieczony na wypadek odwołania zawodów.

Reklama

Mimo to kilka milionów złotych, może dwa, a może i trzy, przepadło bezpowrotnie. Są to przede wszystkim ogromne koszty organizacyjne, logistyczne oraz reklamowe. Samo przygotowanie Orlen Teamu do rajdu mogło wiązać się z wydatkiem rzędu 1,5 miliona euro. Samochód Krzysztofa Hołowczyca wyprodukowany został w RPA, a testowany w kilku egzotycznych krajach.

O ile jednak sprzęt można jeszcze jakoś uratować to koszty transportu sprzętu i mechaników, utrzymanie zaproszonych dziennikarzy oraz kilkaset tysięcy złotych, wydanych na reklamę i konkursy na stacjach Orlenu już się nigdy nie zwrócą - pisze DZIENNIK.

Oczywiście firma jak może stara się ograniczyć negatywne skutki odwołania rajdu. Straty byłyby jeszcze większe, gdyby przepadł cały czas antenowy, który Orlen wykorzystuje w TVP mniej więcej od połowy grudnia. Ale nie przepadnie. Jak się dowiedzieliśmy, PKN prawdopodobnie dojdzie do porozumienia z telewizją i wykorzysta już wykupione reklamy oraz kilkuminutowe zwiastuny w nieco inny sposób, niż zamierzał. Nie przepadnie też wpisowe, które wynosiło około 30 tysięcy euro od zawodnika. Podobno organizatorzy mają je zwrócić wszystkim teamom.

Reklama

Pozostaje kwestia bardzo drogiego sprzętu. "Czy samochody przygotowane na tegoroczny rajd można przeznaczyć na Rajd Dakar 2009? Raczej nie. Pamiętajmy, że technika przez szybko idzie do przodu. To co dzisiaj jest nowinką, za rok może być już przestarzałe" - mówi DZIENNIKOWI Krzysztof Hołowczyc.

"My, zawodnicy, razem z przedstawicielami Orlenu musimy usiąść do rozmów i zastanowić się co dalej robić z tym problemem. Być może te pieniądze, które Orlen Team miał przeznaczyć na Rajd Dakar, a których nie zdążył wykorzystać, zostaną zainwestowane w inne rajdy, na przykład w mistrzostwa świata w rajdach terenowych" - tłumaczy "Hołek".

Jednak Orlen inwestuje w Rajd Dakar po to, aby pokazać się na zachodnich rynkach. Na przykład we Francji rajd jest tak popularny, że ci, którzy go ukończyli mogą nie płacić mandatów. Pokazywany w kilkudziesięciu telewizjach świata, w niektórych przypadkach 24 godziny na dobę, jest świetnym miejscem na reklamę benzyny, oleju napędowego, smarów i tego typu rzeczy. Jednak reklama przeniesiona na drugorzędne mistrzostwa świata, nie będzie już tak skuteczna. I stąd dodatkowe koszty - koszty utraconych korzyści.

W międzyczasie Orlen stara się ratować prestiż swojego teamu i swoich zawodników na różne sposoby. Na przykład Łukasz Komornicki i Rafał Marton wezmą udział w czacie, którego tematem będzie "przyszłość wielkich zawodów sportowych - czy duch sportowej rywalizacji przegra ze strachem”. Dobre, ale chyba tylko dla widzów TVP Kultura - sugeruje DZIENNIK.