Do zamknięcia okna transferowego w Anglii pozostało siedem dni, a kluby Premier League już pobiły rekord, jeśli chodzi o pieniądze wydane na nowych piłkarzy. Styczniowe "zakupy" kosztowały prawie 130 milionów euro. Niestety, ani grosza nie wydały te kluby na Polaków. Przymierzanych było kilku, ale to zawodnicy z innych krajów dostaną szansę występów na Wyspach Brytyjskich.

Reklama

W najsilniejszej lidze świata chciał grać bramkarz Wojciech Kowalewski. Reading nie zdecydowało się jednak na transfer. Prawdopodobną przyczyną były zbyt wysokie wymagania finansowe byłego gracza Spartaka Moskwa. Reading zdecydował się natomiast na sprowadzenie Czecha Marka Matejovskiego, mimo że nie był to wolny transfer. Na zawodnika Mlady Boleslav Anglicy musieli wydać aż 1,9 mln euro - pisze "Fakt".

Także Słowacy, którzy są naszymi rywalami w eliminacjach mistrzostw świata 2010, potrafią dobrze sprzedać swojego zawodnika. Jednym z hitów transferowych na Wyspach jest przeprowadzka Martina Skrtela z Zenitu Sankt Petersburg do Liverpoolu. Rosjanie otrzymali za utalentowanego obrońcę aż 10 milionów euro, czyli więcej niż wyniósł najwyższy transfer w historii polskiego futbolu.

Chorwaci i Niemcy, czyli nasi przeciwnicy w finałach mistrzostw Europy, także są aktywniejsi od Polaków. Milan Baros może wrócić do Anglii, bo nie ma zagwarantowanego miejsca w podstawowym składzie Olympique Lyon. Zainteresowanie nim wykazuje Portsmouth. Jego były partner z ataku Czechów Jan Koller nadal jest chętnie widziany w Bundeslidze.

Reklama

Przeniósł się z AS Monaco do Nuernberg. Zawodnicy ci wiedzą, że tylko regularne występy zagwarantują im wyjazd na Euro 2008. To samo dzieje się z Lukasem Podolskim. Przegrał on rywalizację w ataku Bayernu Monachium z Luką Tonim i Miroslavem Klose, więc chce opuścić Niemcy. Zawodnika z polskimi korzeniami zatrudni pewnie Manchester City - sugeruje bulwarówka.

Na tym tle blado wypadają transfery Polaków. Zimowe okienko jest wyjątkowo nudne. Nasi piłkarze mielą się w klubach rodzimej ekstraklasy. A nawet zawodnicy uznawani za gwiazdy nie mogą znaleźć porządnego klubu. Kamil Kosowski dogadał się zaledwie z hiszpańskim drugoligowcem, Pawełem Brożkiem zainteresowani są podobno Belgowie, Wojciech Łobodziński może zagra we Francji, a może w Hiszpanii.

Wciąż nieznane są dalsze losy Macieja Żurawskiego, który najpewniej kolejne pół roku spędzi na ławce rezerwowych w Celtiku Glasgow. Tylko że to ciągle może, może, a nic konkretnego.