Do końca sezonu 2008 pozostały nieco ponad dwa tygodnie. Tenisistki, które przez okrągły rok bezustannie zmieniając kontynenty, klimat i strefy czasowe, czekają na wakacje jak na zbawienie. "Po US Open w szatniach mówi się we wszystkich językach tylko o powrocie do domu" – opowiada DZIENNIKOWI Radwańska.

Reklama

Kiedy na początku przyszłego roku tenisistki wrócą na kort, będą musiały zderzyć się z zupełnie nową rzeczywistością. Skutki zmian odczują przede wszystkim dziewczyny ze ścisłej czołówki. Naprawdę głośno zrobiło się o całej sprawie po komentarzu nowej wiceliderki światowego rankingu, Dinary Safiny. "Jeśli WTA nie będzie słuchać tego, co mamy do powiedzenia, możemy zdecydować się na bojkot rozgrywek. Nikt do końca nie rozumie, w jakich turniejach będzie musiał grać" – mówiła Rosjanka.

Safina nie do końca miała rację (zresztą szybko wycofała się ze swojego kontrowersyjnego stanowiska). Akurat obowiązki tenisistek z czołówki są w nowym kalendarzu określone bardzo szczegółowo. "Nie będzie nam już wolno wybierać turniejów, będą starty obowiązkowe" - tłumaczy Radwańska.

>>>Radwańska będzie strajkować

Poza czterema turniejami wielkoszlemowymi obowiązkowe będą wielkie turnieje w Indian Wells, Miami, Madrycie i w Pekinie (wszędzie pula nagród to 4,5 mln dol.). Przynajmniej siedem dziewczyn z dziesiątki będzie musiało grać w każdej imprezie z pulą 2 mln dol. (w Toronto, Dubaju, Rzymie, Cincinnati i Tokio). Mniejsze turnieje będą dla nich właściwie niedostępne. Dozwolone będą tylko dwa w roku, ale dopiero po odsłużeniu obowiązkowej puli startów z danej połowy sezonu.

Reklama

"Starania o przyjazd Radwańskiej do Warszawy będę mógł zacząć dopiero w maju, po zakończeniu turnieju w Madrycie" – mówi Stefan Makarczyk, dyrektor lipcowego turnieju WTA Warsaw Open (pula 220 tys. dol.). "Chodzi o to, żeby zapewnić silną obsadę na największych imprezach. Kiedyś na J&S Cup, mimo mniejszej puli magród, przyjeżdżało dużo gwiazd, a na wielkich turniejach czasem ich brakowało. Niektórym bardzo się to nie podobało".

Zawodniczki nie będą mogły same decydować i takiej sytuacji nie rekompensuje im nawet perspektywa dłuższych wakacji (9 zamiast 6 tygodni) i większych zarobków (globalna pula nagród większa nawet o 40 proc.). "Nie będzie żadnej swobody ruchów. Te same dziewczyny z czołówki cały czas będą grały przeciwko sobie. O wiele trudniej będzie utrzymać miejsce w rankingu" – denerwuje się Radwańska.

Tenisowy świat już zastanawia się, jak w nowych warunkach zachowają się siostry Williams. Amerykanki nie jeżdżą do Indian Wells, od kiedy w 2001 r. spotkał je tam rasistowski incydent. Według nowych zasad będzie im groziło nawet zawieszenie.