Według dziennika Guardian brytyjski kierowca dotychczas związany z Brawn GP doszedł do porozumienia z McLarenem (z którego swoje udziały wycofał Mercedes). Team zgodził się zapłacić mu za trzyletni kontrakt 18 milionów funtów. Informacji na razie nie potwierdzili sami zainteresowani, ale do sfinalizowania umowy ma dojść jeszcze w tym tygodniu. Od dawno pisano o tym, że Button nie mógł dogadać się w sprawie podwyżki z Brawn GP - w nowym teamie jego dochody mają się zwiększyć o 100 procent.

Reklama

Button, aktualny mistrz, zajmie w McLarenie miejsce obok swojego jeszcze słynniejszego rodaka, zeszłorocznego mistrza świata Lewisa Hamiltona.

Planowany skład zespołu z siedzibą w Woking z miejsca został ochrzczony brytyjskim dream teamem. Dwóch przystojniaków z opinią playboyów z bogatym życiem poza torem i znakomitymi wynikami na nim - czego więcej mogliby chcieć reklamodawcy?

Jeszcze bardziej intrygująco brzmi to w obliczu sugestii o powstawaniu w pełni niemieckiego teamu pod szyldem Mercedesa. Dodatkowego smaku całej sprawie nadaje fakt, że oba teamy będą napędzane tymi samymi silnikami Mercedesa (niemiecki koncern ma z McLarenem umowę do końca 2015 roku).

Reklama

Nick Fry, szef Brawna, odrzucał co prawda sugestie o nacisku na element narodowy w przekształcaniu się teamu w Mercedesa. Ale wydaje się trochę dziwne, że zespół z apetytem na najwyższe cele pozwolił odejść mistrzowi świata. A wygląda na to, że przynajmniej nie starał się go zatrzymać za wszelką cenę (chociaż niektóre źródła podają, że podniesiono oferowaną kwotę na sezon 2010 do 8 milionów funtów). Jednocześnie pojawiły się plotki o wstępnych rozmowach z Nickiem Heidfeldem - jeździłby w barwach Mercedesa obok innego Niemca Nico Rosberga, który został z zeszłego sezonu.

Informacja o możliwych przenosinach Buttona do McLarena nie wzbudziła entuzjazmu w F1. Znawcy środowiska, wśród nich Sir Jackie Stewart, Niki Lauda, Sir Stirling Moss, są zgodni, że nie jest to najmądrzejszy ruch ze strony Brytyjczyka. Panuje przekonanie, że w McLarenie u boku Hamiltona (który dostaje 12 milionów funtów za sezon) do odegrania pozostaje tylko rola drugoplanowa. Najwięcej na ten temat mógłby pewnie powiedzieć Fernando Alonso, który był w podobnej sytuacji w 2007 r.

Także dołączył do McLarena jako aktualny mistrz świata, ale rozwiązał kontrakt po jednym sezonie właśnie przez konflikty z Hamiltonem i przekonanie, że pozostaje w jego cieniu - a młody Brytyjczyk był wtedy debiutantem. Dziś przez wielu oficjalnie uważany jest za najszybszego kierowcę w stawce, poza tym pozostaje oczkiem w głowie kierownictwa teamu, w którym właściwie się wychowywał od 11. roku życia. Trzeba być naiwnym, żeby wierzyć w zapewnienia teamu o równym traktowaniu obu kierowców. Tym bardziej że upłynie sporo czasu zanim Button poczuje się jak w domu wśród inżynierów McLarena.

Timo Glock, który miał zostać kolegą Roberta Kubicy w Renault, podpisał kontrakt z debiutującym w przyszłym sezonie teamem Manor GP. Niemiec postanowił zatroszczyć się o swoją przyszłość, jeszcze zanim wyjaśni się przyszłość Renault - francuski koncern ma podjąć ostateczną decyzję o zaangażowaniu w Formułę 1. Z obozu Kubicy nie docierają informację o żadnych nerwowych ruchach.