Formuła 1 wraca do Europy. Od ostatniego wyścigu było dłuższa przerwa. Miał pan trochę czasu, by zapomnieć o pierwszych czterech fatalnych wyścigach sezonu?

Reklama

Robert Kubica: Czas był, ale nie traktuję tego w ten sposób, że muszę o czymś zapominać. Pracujemy ciężko, żeby się poprawić. Zespół robi wszystko, by dostarczyć jak najwięcej ulepszeń na wyścigi w Europie, i już mamy pierwsze sukcesy. Miejmy nadzieję, że nasze ulepszenia przygotowane na start w Barcelonie dadzą odpowiednie rezultaty, ale z ostateczną oceną trzeba będzie poczekać, bo niemal każdy team wykorzystał ten czas, by przygotować jakąś nowinkę. Można tylko wierzyć, że nasz krok w przód będzie większy niż reszty czołowych zespołów. Wszystko stanie się jasne podczas sobotnich kwalifikacji.

Zgadza się pan z ekspertami, którzy mówią, że dobry pakiet aerodynamiczny jest kluczowym elementem na torze Circuit de Catalunya?

System jest znany i od lat taki sam. Nie wolno odpuszczać. Trzeba z wyścigu na wyścig przywozić coraz to nowsze elementy, które dają odpowiednie rezultaty i ulepszają samochód. Kto tego nie robi, zostaje w tyle. Zresztą można było to zaobserwować w naszym zespole pod koniec ubiegłego roku i w pierwszych czterech wyścigach tego sezonu. Dla przykładu nasza sytuacja w pierwszym wyścigu w Australii była znacznie lepsza niż Bahrajnie. Jeśli chodzi o ulepszenia, teraz nasz bolid znacznie się różni wyglądem. Każdy element aerodynamiczny jest zmieniony i ma coś nowego w sobie. Z resztą już na zdjęciach różnice są łatwo dostrzegalne.

Reklama

Jedna z zmian w regulaminie na rok 2010 zakazuje tankowania bolidów w trakcie wyścigu. Sądzi pan, że taki ruch uatrakcyjni widowisko? Jak zmieni się wasza praca w tych warunkach?

Jeśli chodzi o widowisko, nic się nie zmieni. Co się tyczy prowadzenia auta, zmiany będą spore. Szczególnie w zachowaniu bolidu. Będzie duży przeskok w czasach pomiędzy kwalifikacjami i wyścigiem oraz w samej jeździe. Bo zatankowany o przykładowe 150 kilogramów paliwa bolid znacznie się obniża. Jest cięższy, tak więc inne stają się odległości hamowania, balans. Także dużym wyzwaniem stanie się znalezienie odpowiedniego kompromisu w ustawieniu samochodu do kwalifikacji i wyścigu. Wiadomo czasówka jest bardzo ważna, ale punkty dostaje się za wyścig. Trzeba będzie pomyśleć, przeanalizować to. Do tego momentu pozostało jednak trochę czasu. Zobaczymy.

Ostatnio coraz częściej i więcej mówi się o tym, że do F1 trafią kobiety. Dziewczyna z Wisconsin Danica Patrick, która kiedyś zaczynała tak jak pan od gokartów, już od kilku lat ściga się w amerykańskim odpowiedniku F1 - Indy Car Series. Jakby pan trafił na kobietę w F1, miałaby taryfę ulgową czy byłby pan równie agresywny jak wobec mężczyzn?

Reklama

Sądzę, że nie byłoby różnicy. Z resztą Formuła 1 nie jest agresywnym sportem...

To znaczy w F1 sami mili chłopcy jeżdżą?

Umówmy się, że każdy stara się jeździć jak najlepiej i wykonywać swoje obowiązki dobrze. Nie sądzę, że jest jakaś różnica miedzy tym, czy za kierownicą jest facet, czy kobieta. Kiedyś ścigałem się w kartingu z dziewczynami. Niektóre z nich były bardzo szybkie. Nigdy nie było problemu z tym przeciwko komu startuję.