Przestarzała infrastruktura, ogromne koszta licencji oraz niechęć szefa F1 Berniego Eccelstone’a sprawiły, że ta mekka sportów motorowych na Wyspach przechodzi do historii.

"Silverstone jest torem szczególnym" - twierdzi Robert Kubica. "Tu sport motorowy od lat stoi na bardzo wysokim poziomie, i to nie tylko za sprawą kierowców, ale i kibiców, którzy są tak pochłonięci rywalizacją, że nie zwracają w ogóle uwagi na warunki atmosferyczne. Pamiętam, że raz było 5 st. C w czerwcu, a mimo to już o 7 rano kibice rozkładali się na trawce. Pasja godna pozazdroszczenia" - dodaje kierowca BMW Sauber.

Reklama

>>>BMW Sauber znów poprawia bolid

Tor powstał w 1948 roku na terenie dawnego lotniska RAF i w niemalże niezmienionej wersji przetrwał po dziś dzień. Mimo to obiekt wciąż należy do najszybszych na świecie. Rywalizację jednak utrudnia zmienna pogoda, która nieraz w przeszłości decydowała o kolejności na mecie. Problemy zaczynają się zaraz po starcie, bowiem o tym, kto najszybciej pokona zakręt zwany Copse, decyduje bowiem wiatr. Gdy podmuch jest z przodu bolidu, docisk aerodynamiczny jest lepszy i wiraż można przejechać z maksymalną możliwą prędkością. Gdy wiatr wieje od tyłu, prędkość spada o 30 km/h.

Reklama

Do tego deszcz, nieodłączny element angielskiej pogody. Jak pokazały ubiegłoroczne wyniki, to nie są warunki, które odpowiadają Robertowi Kubicy. Na 40. okrążeniu przed zakrętem zwanym Abbey bolid Polaka obrócił się i wpadł w żwirową pułapkę i tam już został. Zawody w cuglach wygrał Lewis Hamilton, który o ponad minutę wyprzedził Nicka Heidfelda.

>>>Piquet: Kubica już nic nie osiągnie

Jak będzie tym razem? Szef BMW Sauber Mario Theissen liczy na powtórzenie wyniku z Turcji i kolejne punkty w klasyfikacji. Odrobinę wyżej mierzy lider klasyfikacji generalnej Jenson Button, któremu marzy się zwycięstwo na domowym podwórku. Gdyby Brytyjczykowi udało się wygrać, utarłby nosa organizatorom, którzy jeszcze kilka lat temu założyli się, że oddadzą kibicom pieniądze za bilety, jeśli Button wygrałby GP Wlk. Brytanii. Mało prawdopodobne, aby w tym roku zdecydowali się na taki krok. Warto przypomnieć, że od roku 2006 zwycięzca na Silverstone zostaje na koniec sezonu mistrzem świata. Jeśli rzeczywiście jest to jakaś prawidłowość, a Button spełni swoje marzenie, to także w mistrzostwach wszystko będzie jasne.