W ten sposób szefowie ekipy próbowali "uspokoić" swoich zawodników, którzy nie darzą się zbytnią sympatią i w ostatnich pięciu wyścigach, trzy razy doprowadzili do kolizji. Ostatnio podczas niedzielnej Grand Prix Austrii.

W ostatnich pięciu wyścigach mieliśmy trzy wypadki. To kosztowało nas 50 punktów do klasyfikacji konstruktorów. Nadal jednak ufamy naszym kierowcom i wierzymy, że nie będą walczyli między sobą na torze, tylko z rywalami z innych ekip - napisano w oficjalnym oświadczeniu teamu.

Mercedes nie ogłosił, jakie środki perswazji zastosuje, ale nieoficjalnie wiadomo, że w przypadku, gdy dojdzie do jeszcze jednej kolizji, team orders jednak zostanie wprowadzone w życie, a do tego, przy negocjowaniu warunków przedłużenia kontraktów, i Rosberg i Hamilton dostaną niższe niż dotychczas, propozycje finansowe.

Przypomnieliśmy naszym kierowcom, że możemy im w trakcie wyścigu wydawać polecenia taktyczne, po to, aby uzyskali jak najlepsze rezultaty. Jedno jest pewne, nie dopuścimy do sytuacji, że będą rywalizowali między sobą - przyznał szef ekipy Toto Wolff dodając, że obaj są obecnie najlepszymi kierowcami na świecie.

Reklama

Od 2013 roku razem wygraliśmy 43 wyścigi. Do tego 40 razy z rzędu byliśmy na podium, dwa razy zdobyliśmy tytuły mistrzów świata. Takie same plany mamy także w tym roku - dodał Wolff.

Ostatnie "starcie" obu kierowców miało miejsce 3 lipca w końcówce wyścigu na Red Bull Ringu w Austrii, gdzie Rosbergowi nie udało się trzeci raz z rzędu wygrać Grand Prix Austrii. Na ostatnim okrążeniu lider klasyfikacji generalnej mistrzostw świata Formuły 1 został wyprzedzony przez Hamiltona.

W trakcie manewru doszło do kolizji bolidów, nie pierwszej w tym sezonie z udziałem Rosberga i Hamiltona. Brytyjczyk miał mniejsze uszkodzenia i jako pierwszy dojechał do mety, zaś Niemiec z wyraźnymi problemami technicznymi jechał już znacznie wolniej i zajął dopiero czwarte miejsce.