Pierwszy bieg pokazał, że w tym meczu nie będzie kompromisów. Kiedy na czele jechał Greg Hancock zaciekle atakowany przez żużlowców Stali, w walkę włączył się Adrian Gomólski, który na drugim okrążeniu podciął Nielsa Kristiana Iversena. Ten runął na tor. Arbiter nie miał wątpliwości co do winy Gomólskiego i wykluczył go z powtórki. Ta zakończyła się remisem. Osamotniony Hancock po znakomitym starcie nie dał się wyprzedzić Iversenowi. Michael Jepsen Jansen nie miał kontaktu z tą dwójką.

Reklama

W wyścigu juniorów Stal odrobiła pierwsze punkty z ośmiopunktowej straty do torunian. Zwyciężył pewnie Bartosz Zmarzlik, a Adrian Cyfer po słabszym starcie uporał się z Pawłem Przedpełskim i nie dał się minąć rywalowi. Igor Kopeć-Sobczyński nie liczył się w walce o punkty. Gospodarze wygrali 5:1 i wyszli na prowadzenie w meczu 8:4. Goście zrewanżowali się Stali w kolejnej gonitwie wygrywając 4:2. Pierwszy był Chris Holder, przed Przemysławem Pawlickim i Adrianem Miedzińskim. Ostatnie miejsce zajął Marej Zagar.

W kolejnej odsłonie znakomity pojedynek stoczyli Vaculik i Zmarzlik. Junior Stali nie zdołał jednak wyprzedzić Słowaka. Za sprawą trzeciego miejsca Krzysztofa Kasprzaka bieg zakończył się remisem, ale przewaga gorzowian nie drgnęła. Było 13:11 i walce o tytuł toruńskie "Anioły" nadal miały przewagę.

W pierwszej serii startów było to trzecie indywidualne zwycięstwo zawodnika z Torunia i stało się jasne, że goście nie mieli problemów z dopasowaniem sprzętu na nawierzchni gorzowskiego toru. Nie odstawali od gospodarzy na starcie, a na dystansie ich liderzy skutecznie bronili swoich pozycji. To wszystko zapowiadało pasjonująca walkę o mistrzostwo w dalszej części zawodów.

Reklama

Piąty bieg przyniósł kolejny upadek. Tym razem Gomólski zahaczył na jednym z łuków o koło rywala, stracił równowagę i wjechał w dmuchaną bandę. Szybko wstał o własnych siłach i udał się do parkingu, został jednak wykluczony. Ponownie Hancock musiał samotnie stawić czoła dwójce gorzowskiej Stali – Zagarowi i Pawlickiemu. Amerykanin ponownie sprostał temu zadaniu ratując remis dla swojej drużyny - było 16:14.

W drugim starcie drugi indywidualny triumf zanotował Holder i podobnie jak Hancock potwierdził, że czuje się tego dnia bardzo pewnie. Kasprzak starał się dogonić Australijczyka, ale był bez szans. Trzeci był Cyfer i kibice byli świadkami czwartego remisu w tym meczu, a te oczywiście były z korzyścią dla gości.

Gospodarze przełamali się w siódmym biegu, odnosząc podwójne zwycięstwo. Ciężko zapracował na nie duński duet gospodarzy – Iversen, a szczególnie Jepsen Jansen. Po starcie na czele był pierwszy z nich przed Vaculikiem, który najlepiej wyszedł sprzed taśmy. Pasjonujący pojedynek o drugie miejsce stoczył Jepsen Jansen, wyprzedzając najpierw Przedpełskiego, a potem Słowaka. Na trybunach „Jancarza” zawrzało od radości. Stal powiększyła prowadzenie do sześciu punktów, do zniwelowania straty z Torunia brakowało dwóch.

Reklama

Przy wyniku 24:18 goście mogli zastosować rezerwę taktyczną, jednak Jacek Gajewski i Robert Kościecha nie zdecydowali się na ten ruch. Dali trzecią szansę Gomólskiemu. Ten nie zawiódł, gdyż przyjechał drugi za Krzysztofem Kasprzakiem. Pod koniec wyścigu błąd popełnił Hancock i minął go Zmarzlik. Stal wygrała 4:2 i w dwumeczu był remis.

Reakcja sztabu trenerskiego Get Well była natychmiastowa. W 9. biegu za Miedzińskiego w ramach rezerwy taktycznej pojechał Vaculik. Słowak był jednak ostatni po błędzie na wyjściu z pierwszego łuku. Po raz drugi komplet zapisał na swoje konto duński duet Stali – Jepsen Jensen i Iversen, który minął metę przed Holderem. Gospodarze powiększyli przewagę, było 33:21.

Jak można było się spodziewać, torunianie sięgnęli po kolejną rezerwę taktyczną w następnym biegu. Kopcia-Sobczyńskiego zastąpił Przedpełski, który razem z Vaculikiem pokonał podwójnie Zagara i Pawlickiego. Get Well odrobił cztery punkty – przegrywał 26:34. Po tej gonitwie na stadionie na chwilę zapanowała cisza, a tytuł mistrzowski cały czas był w zasięgu obu finalistów.

Po równaniu toru Stal wyprowadziła kolejny silny cios. Gospodarze zagarnęli komplet punktów za sprawą zwycięstwa Jepsena Jansena i Kasprzaka, którzy byli szybsi od Holdera i Gomólskiego. Przewaga miejscowej drużyny ponownie wzrosła do 12 punktów (39:27).

W 12. biegu za Pawlickiego trener Stali desygnował Zmarzlika, który wspólnie z Cyferem miał stawić czoła Przedpełskiemu i Hancockowi. Wyścig rozpoczął się pechowo dla Amerykanina. Po wyjściu sprzed taśmy nie łamiąc przed łukiem motocykla wjechał wprost w dmuchana bandę. Hancock po chwili wstał i poszedł do parkingu, a sędzia Krzysztof Meyze zadecydował o powtórce w pełnym składzie. Ta zakończyła się zwycięstwem gorzowskich juniorów 4:2 i Stal zrobiła kolejny krok ku złotu. Wygrał Zmarzlik przed Hancockiem. Na tablicy widniał wynik 43:29.

Następna gonitwa to kolejna zmiana w parze Get Well. Miedzińskiego zastąpił Holder. Ruch duetu trenerskiego "Aniołów" okazał się strzałem w dziesiątkę. Vaculik z Holderem pokonali podwójnie gorzowian (Zagara i Iversena) niwelując dystans do gospodarzy. Przy wyniku 44:34 złoto cały czas „leżało” na torze przed biegami nominowanymi, choć nieco bliżej jego podniesienia byli gorzowianie.

Pierwszy bieg nominowany Stal wygrała 4:2 i teoretycznie miała tytuł mistrzowski w kieszeni. Jedynie przegrana 0:5 w ostatniej gonitwie mogła to zmienić. 14. wyścig wygrał Zmarzlik przed Hancockiem, trzeci był Iversen, a ostatni Przedpełski. Na stadionie rozpoczęła się feta.

Tytuł mistrzowski dla Stali przypieczętował w ostatnim biegu dnia Kasprzak. Jego indywidualne zwycięstwo nad Holderem i Vaculikiem oznaczało, że drużynowym mistrzem Polski w 2016 roku została Stal Gorzów.

Mecz w Gorzowie był godny wielkiego finału. Oba zespoły wykazały się wielką determinacją i wolą walki, dostarczając kibicom ogromną dawkę emocji.

O zwycięstwie Stali po raz kolejny zadecydował nieco bardziej wyrównany skład. Jak w całym sezonie gorzowian poprowadził do zwycięstwa Zmarzlik. Niezwykle ważne punkty zdobył dla gospodarzy Jepsen Jansen. Siła Get Well po raz kolejny opierała się trójce jej zagranicznych liderów. To jednak nie wystarczyło do sukcesu na torze w Gorzowie.

W tym sezonie Stal Gorzów była najrówniej jeżdżącym zespołem w ekstralidze. Wygrała fazę zasadniczą rozgrywek, a w półfinale bez problemów poradziła sobie z Betardem Spartą Wrocław.

Na własnym torze podopieczni Stanisława Chomskiego zanotowali tylko jedną porażkę – 44:46 w derbowym pojedynku z Falubazem Zielona Góra. Zielonogórski team zakończył tegoroczne rozgrywki na trzecim miejscu, pokonując dwukrotnie w meczach o brąz Spartę Wrocław – w Poznaniu 48:42, w rewanżu na własnym torze 49:41.

Gorzowski klub dołożył do swojego bogatego dorobku dziewiąty złoty medal drużynowych mistrzostw Polski. Ostatni raz Stal była najlepszym zespołem ekstraligi w 2014 roku, po 31-letniej przerwie. W kolekcji ma także 12 srebrnych i cztery brązowe medale. W klasyfikacji medalowej ustępuje jedynie Unii Leszno (14 złotych medali DMP) i ROW Rybnik (12).

Drużyna z Torunia z czterema tytułami mistrzowskimi zajmuje siódme miejsce w klasyfikacji medalowej DMP. Ostatni raz wywalczyła złoto w 2008 r. Ma na koncie także siedem medali srebrnych (łącznie z tym z 2016 r.) i siedem brązowych.

Drugi mecz finałowy:
Stal Gorzów Wielkopolski - Get Well Toruń 51:39

Pierwszy mecz gorzowianie przegrali 41:49.
Tytuł mistrzowski dla Stali Gorzów.
Punkty:
Stal Gorzów - Niels Kristian Iversen 8 (2,3,2,0,1), Michael Jepsen Jansen 9 (1,2,3,3,0), Przemysław Pawlicki 3 (2,1,0), Matej Zagar 4 (0,2,1,1), Krzysztof Kasprzak 11 (1,2,3,2,3), Adrian Cyfer 4 (2,1,1), Bartosz Zmarzlik 12 (3,2,1,3,3).
Get Well - Greg Hancock 10 (3,3,0,2,2), Kacper Gomólski 2 (w,w,2,0), Chris Holder 12 (3,3,1,1,2,2), Adrian Miedziński 1 (1,0,-,-), Martin Vaculik 10 (3,1,0,2,3,1), Paweł Przedpełski 4 (1,0,3,0,0), Igor Kopeć-Sobczyński 0 (0,0,-).




Najlepszy czas dnia: Martin Vaculik – 59,07 s w czwartym wyścigu. Sędziował: Krzysztof Meyze (Wtelno). Widzów: komplet - 16,5 tys.