Na torze wyścigowym położonym w niewielkiej miejscowości Montmelo na północ od Barcelony w Katalonii teamy F1 testują od kilku lat. Obiekt jest doskonale znany kierowcom, a jedynym problemem - szczególnie przy sprawdzaniu opon - są czasami dość niskie, nawet jak na Hiszpanię, temperatury.

Reklama

Za przeniesieniem zimowych sprawdzianów do Bahrajnu jest m.in. koncern Pirelli, dostawca opon do bolidów F1, oraz ekipy Mercedesa i Ferrari. Ich zdaniem - w państwie Zatoki Perskiej nie będzie żadnych problemów pogodowych, m.in. deszczu czy silnych wiatrów, które już wiele razy komplikowały zajęcia pod Barceloną.

Przeciwne zmianą są m.in. zespoły Red Bulla, McLarena i Force India. Ich zdaniem testy w Bahrajnie znacznie podwyższą koszty utrzymania teamów.

"To poważne zadanie logistyczne wymagające bardzo dokładnego zaplanowania. Koszty transportu sprzętu, ludzi, kompletów części do Bahrajnu są znacznie wyższe niż do Hiszpanii. Gdy dojdzie do awarii i konieczności sprowadzenia podzespołów, trzeba na nie czekać wiele godzin. Do Hiszpanii docierają o wiele szybciej" - uważa Helmut Marko z Red Bulla.

Zgadza się z nim Otmar Szafnauer z Force India. "Po co zmieniać to, co jest od lat sprawdzone i dobrze działa. Prawie wszystkie ekipy F1 mają swoje siedziby w Europie, turystyczne wyjazdy do Bahrajnu nie są nam potrzebne" - zauważył.

Toto Wolff, dyrektor wykonawczy ekipy Mercedesa, chcąc załagodzić konflikt zaproponował, aby mediacji w tej kwestii podjęła się Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA). Jednak dyrektor wyścigowy FIA Charlie Whiting tej propozycji nie przyjął.

"Do porozumienia muszą dojść same zespoły, FIA nie może wpływać na ich decyzje" - powiedział.

Przed kolejnym sezonem F1 zaplanowane są dwie sesje testów - na przełomie lutego i marca. Zmagania w GP kierowcy rozpoczną 26 marca wyścigiem w Melbourne.