Rosjanin zapowiedział, że fundacja "We Compete as One" ("Rywalizujemy jako jedność") będzie finansowana z pieniędzy Uralkali, rosyjskiej firmy należącej do jego ojca miliardera, Dmitrija.
23-letni Mazepin zadebiutował w Formule 1 w ubiegłym roku. Jego najlepszy wynik w wyścigu z cyklu Grand Prix to 14. miejsce.
Amerykański zespół rozwiązał też umowę z firmą Uralkali.
Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) zapowiedziała niedawno, że rosyjscy i białoruscy kierowcy mogą nadal brać udział w zawodach, ale pod neutralną flagą.
Mazepin, jak przyznał, zamierza to zrobić, powołując się na przykład tenisisty Daniiła Miedwiediewa, któremu pozwolono kontynuować grę, ale nie pod rosyjską flagą.
Dodał, iż nie zrezygnował z marzeń o rywalizacji w Formule 1, pozostanie w wyścigach gotowy na każdą okazję i nie ma planu ubiegania się o licencję z innego kraju.
Dodał, że fundacja, której nazwa nawiązuje do inicjatywy F1 "We Race as One", promującej różnorodność i równe prawa, zaczęłaby od pomocy rosyjskim paraolimpijczykom, którzy zostali odesłani do domu z igrzysk w Pekinie.
Fundacja przeznaczy środki dla tych sportowców, którzy spędzili całe życie przygotowując się do igrzysk olimpijskich, paraolimpijskich lub innych najważniejszych wydarzeń, tylko po to, aby przekonać się, że zabroniono im startów w zawodach i zostali ukarani zbiorowo tylko z powodu posiadanych paszportów – powiedział.
Mazepin poinformował też, że fundacja planuje pomóc sportowcom "ze wszystkich stref konfliktu".
Jak przyznał, wciąż jest zszokowany zwolnieniem z zespołu Haas.
Nie spodziewałem się, że Haas zerwie umowę ze mną. Nie przewidziałem, że to nadchodzi. To była dla mnie bardzo bolesna i nieoczekiwana sytuacja. Czuję, że powinienem był mieć więcej wsparcia, ponieważ nie było żadnego prawnego powodu, aby zespół rozwiązał moją umowę - powiedział.
Mazepin ominął pytania dotyczące wojny, mówiąc, że widzi ją "na znacznie więcej płaszczyznach" niż osoby z zewnątrz.