Cała trójka startowała po raz pierwszy w tej jednej z najbardziej prestiżowych imprez na świecie, nazywanej "Piekłem Północy". O kolejności na podium decydował finisz na welodromie w Roubaix, gdzie Colbrelli nie dał szans rywalom.

Reklama

31-letni Włoch miał bardzo udany sezon, m.in. zdobył w Trydencie tytuł mistrza Europy. W niedzielę odniósł największy sukces w karierze.

Czwarte miejsce, ze stratą 44 sekund, zajął jego rodak Gianni Moscon (Ineos Grenadiers), który w końcówce prowadził z przewagą ponad minuty, ale najpierw defekt, a potem upadek pozbawiły go szans na zwycięstwo.

Wyścig naznaczony deszczem, błotem i kraksami

Wyścig na 258-kilometrowej trasie, z czego 55 km odcinków brukowanych, odbywał się w bardzo trudnych warunkach. Kolarze mieli ogromne kłopoty z jazdą w deszczu, błocie i na śliskiej kostce. Dochodziło do licznych defektów i kraks.

Debiutujący w "Piekle Północy" Michał Kwiatkowski nie liczył się w rywalizacji. Jego kolega z grupy Ineos Grenadiers 37-letni Michał Gołaś startował po raz ostatni i w niedzielę zakończył karierę sportową.

Kolarze ścigali się w 118. edycji Paryż-Roubaix po dwuipółletniej przerwie. W ubiegłym roku wyścig odwołano z powodu pandemii COVID-19, a tegoroczną edycję przesunięto z tego samego powodu z kwietnia na październik.