Eurobasket z reguły jest imprezą dochodową. Na pięciu ostatnich turniejach zarobili wszyscy, poza Szwecją - gospodarze w 2003 roku zajęli ostatnie miejsce, ale pieniądze stracili przede wszystkim dlatego, że koszykówka w Skandynawii nie jest popularna, a federacja nie przyciągnęła sponsorów.

Reklama

Jak będzie w Polsce? "Jestem przekonany, że do EuroBasketu nie dopłacimy" - zapewnia Ludwiczuk. Budżet imprezy w większości wypełniły wpłaty od miast za możliwość organizacji - Wrocław, Warszawa, Poznań i Gdańsk (pierwsza faza) zapłaciły po 2,5 mln złotych. Bydgoszcz i Łódź (druga faza) - po 3,5. Katowice, gdzie odbędą się ćwierćfinały, półfinały, mecze o medale oraz o dalsze miejsca - 6 mln.

Ludwiczuk mówi, że na organizację związek wydał już 37 mln złotych, wszystko z własnych środków. "Sprzedaliśmy 12 z 14 pakietów sponsorskich" - z dumą informuje prezes. "Nie każda z umów opiera się na pieniądzach, część z nich to umowy barterowe. Ale proszę mi wierzyć, że wszystkie banery, które nam przysługują, będą zapełnione".