Spotkanie lepiej zaczęli Warriors, którzy pod koniec pierwszej połowy prowadzili różnicą 16 punktów. Celtics stratę zniwelowali w trzeciej kwarcie i od tego momentu walka toczyła się niemal kosz za kosz.
Bostończycy byli skuteczniejsi w finałowej minucie, bowiem jeszcze 50 s przed ostatnią syreną tablica pokazywała remis 111:111. Chwilę później dwupunktowe prowadzenie gospodarzom dał Tatum, a następnie, po niecelnym rzucie skrzydłowego Warriors Draymonda Greena, celną "trójką" popisał się rozgrywający Celtics Kemba Walker i mecz w zasadzie był rozstrzygnięty.
"To było ciężko wywalczone zwycięstwo. Spodziewaliśmy, że nie będzie łątwo. Jayson był dziś niesamowity. Potrzebowaliśmy każdego punktu, który dziś zdobył" - powiedział Walker.
23-letni Tatum trafił 16 z 25 rzutów z gry, a oprócz 44 punktów, na swoim koncie zapisał też dziesięć zbiórek.
To było szóste zwycięstwo z rzędu Celtics, którzy są na czwartym miejscu w tabeli Konferencji Wschodniej. Wyżej wspiąć się będzie im jednak bardzo trudno. Ich bilans to 31 wygranych i 26 porażek, a wyprzedzają ich giganci obecnego sezonu - Philadelphia 76ers (39-17), Brooklyn Nets (38-18) i Milwaukee Bucks (35-21).
Warriors (28-29) natomiast sklasyfikowani są dziewiątej pozycji w Konferencji Zachodniej. W ostatnim czasie niemal w pojedynkę ich sytuację próbuje poprawić Curry. 33-letni rozgrywający jest w życiowej formie. To był dziesiąty z rzędu mecz, w którym zdobył ponad 32 punkty. W starciu z Celtics m.in. 11-krotnie trafił "za trzy".
W sobotę porażek doznały dwie najlepsze obecnie drużyny na Zachodzie. Koszykarze Utah Jazz (42-15) ulegli na wyjeździe broniącym tytułu Los Angeles Lakers po dogrywce 115:127, a Phoenix Suns (40-16) niespodziewanie przegrali we własnej hali z San Antonio Spurs aż 85:111.