Osłabieni gospodarze do przerwy dotrzymywali kroku dobrze dysponowanej ekipie z Dallas, ale w drugiej połowie zdołali zdobyć jedynie 34 punkty.
Pod nieobecność Irvinga, który zmaga się z urazem barku, i Duranta, który z powodu kontuzji ścięgna podkolanowego nie zagra za tydzień w Meczu Gwiazd, osamotniony był trzeci z gwiazdorów Nets - James Harden. Słynny brodacz z 29 punktami był najskuteczniejszy na boisku, miał też siedem zbiórek i sześć asyst, ale to okazało się za mało na zespołową grę gości.
Słoweniec Luka Doncic przez 34 minuty, jakie spędził na parkiecie, uzyskał dla "Mavs" 27 punktów i miał siedem asyst oraz sześć zbiórek. 18 punktów dodał łotewski środkowy Kristaps Porzingis, który z powodu bólu pleców opuścił trzy poprzednie spotkania. Mavericks mogli się pochwalić 52-procentową skutecznością rzutów z gry.
Oczywiście, że rywalom bez dwóch swoich supergwiazd było trudniej, ale zatrzymanie jakiejkolwiek drużyny NBA na 18 i 16 punktach w kwarcie świadczy o dobrze wykonanej robocie - ocenił trener zwycięzców Rick Carlisle.
Jego zespół z bilansem 16 wygranych i 16 porażek zajmuje dziewiątą lokatę w Konferencji Zachodniej. Prowadzą w niej Utah Jazz. Najlepsza (27-7) obecnie drużyna rozgrywek zwyciężyła na wyjeździe Orlando Magic 124:109, a do sukcesu poprowadził ją zdobywca 31 punktów Donovan Mitchell, jeden z siedmiu graczy "Jazzmanów" z dwucyfrowym dorobkiem.
Nets (22-13) na Wschodzie ustępują jedynie Philadelphia 76ers (22-12). Porażki numer 12 "Szóstki" doznały w sobotę, ulegając na własnej hali po dogrywce Cleveland Cavaliers 109:112.
Liderem gospodarzy z 42 pkt był kameruński środkowy Joel Embiid, którego statystyki uzupełniły m.in. 13 zbiórek i sześć asyst. To on zdobył ostatnie punkty w regulaminowym czasie gry (na 92:92), a przez ostatnie półtorej minuty żadna z drużyn nie trafiła do kosza.
W dogrywce również Embiid był skuteczny, trafił m.in. dwie "trójki", ale jeszcze lepiej spisywał się Darius Garland, który w tym czasie uzyskał dziewięć "oczek" z 25 w całym spotkaniu. O trzy więcej zdobył dla gości Collin Sexton.
To trzecia z rzędu wygrana po serii 10 porażek "Kawalerzystów" (13-21), którym na Wschodzie ustępują jedynie Detroit Pistons.
To zwycięstwo ma większe znaczenie niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Sukces po trudnym, twardym boju z jedną z najlepszych ekip w lidze pokazuje, że jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy - przyznał trener gości J.B. Bickerstaff, a rozgrywający Isaac Okoro dodał: Zaczynamy składać dobre momenty w większe całości. Jest ich coraz więcej. Trzeba to tylko regularnie powtarzać.