Ostrowianie przy komplecie publiczności znów dali pokaz bezradności w końcówce meczu. Spotkanie było bardzo zacięte, tylko na krótki moment, w drugiej kwarcie, Stali udało się uzyskać wyraźniejszą przewagę (33:25), ale pod koniec trzeciej kwarty to legioniści sprawiali lepsze wrażenie.

Reklama

Trzy minuty przed końcem pojedynku po trójce Jakuba Garbacza gospodarze przegrywali 62:63, a po chwili mogli odzyskać prowadzenie, lecz James Palmer popełnił faul w ataku i warszawianie znów odskoczyli na trzy punkty. Mistrzowie Polski razili nieskutecznością, także z rzutów wolnych, ale też brakowało im pomysłu i chłodnej głowy przy rozegraniu akcji. Przy stanie 64:65 koszykarze Stali mieli znów kilka szans na objęcie prowadzenia, ale rzuty zza linii 6,75 m z nieprzygotowanych pozycji były bardzo niecelne.

W ostatnich sekundach sędziowie długo analizowali zapis wideo przy dość spornej sytuacji i uznali, że faulowany był Łukasz Koszarek. Doświadczony rozgrywający nie pomylił się i wykorzystał dwa rzuty wolne. Stal miała jeszcze siedem sekund, by doprowadzić do wyrównania, ale rzut rozpaczy Garbacza ledwo zahaczył o obręcz.

Dzisiaj zagraliśmy dużo lepiej niż w pierwszym meczu, przede wszystkim pod względem walki, bo walczyliśmy pełnym sercem. Wygraliśmy zbiórki, mieliśmy mniej strat, ale zawiodła nas skuteczność. Jesteśmy zespołem, który w każdym meczu "walił" po 80-90 punktów, a teraz mamy problem. Nie pamiętam takiego spotkania, żebyśmy mieli trzy celne za trzy punkty na 24 rzuty i skuteczność poniżej 50 procent z rzutów osobistych - analizował przyczyny porażki skrzydłowy Stali Jarosław Mokros.

Skuteczny był za to Grzegorz Kulka, jeden z bohaterów Legii. Skrzydłowy gości zdobył 14 punktów i zanotował 83-procentową skuteczność. Na pewno to nie było łatwe spotkanie, to są play offy, więc jest twarda gra, determinacja, koncentracja. To wszystko udało nam się w tym meczu zachować. Cieszymy się bardzo i spróbujemy "zamknąć" tę serię w Warszawie. Zespołowość, twarda gra, to, że nie daliśmy się zespołowi z Ostrowa rozkręcić na ich parkiecie było kluczem - skomentował Kulka.

Reklama

Zdaniem Dariusza Wyki, twarda gra w defensywie wybiła atuty rywali.

Naprawdę bardzo fajny mecz, wygrana na bardzo trudnym terenie w Ostrowie bardzo cieszy. Teraz będziemy walczyć o ten jeden mecz, który musimy wygrać w Warszawie, by być w topowej czwórce. Bardzo agresywna, szczelna obrona plus bardzo dobra gra w ataku – to było decydujące - podkreślił.

Rywalizacja przenosi się do stolicy, trzecie starcie zaplanowano na niedzielę, ewentualnie czwarty mecz rozegrany zostanie we wtorek. Mokros nie traci nadziei na awans do półfinału.

Skoro oni potrafili przyjechać do nas i wygrać na naszym boisku dwa mecze, to my też jesteśmy w stanie zwyciężyć dwa razy u nich w domu i odwrócić te serię. Musimy wziąć głęboki oddech i spuścić ten ciężar. Mamy pewne problemy, które chcemy rozwiązać wewnętrznie, ale nie chcemy o tym mówić głośno. Do niedzieli jest jeszcze dużo czasu i jesteśmy w stanie "pozbierać te klocki" - podsumował Mokros.