Na ulicach miasta obowiązywały kolory niebiesko-złote, a konfetti w barwach klubowych zalało Market Street, główną arterię San Francisco. Autobusy z zawodnikami Warriors i członkami sztabu szkoleniowego dostojnie przemierzały trasę o długości ok. dwóch kilometrów.
Warriors zdobyli dla klubu w czwartek siódmą w historii koronę NBA po pokonaniu w finałowej serii Boston Celtics 4-2. Sukces zakończył triumfalny powrót na szczyt NBA zaledwie dwa lata po tym, jak zespół zakończył rozgrywki 2019/20 z najgorszym bilansem meczów w lidze.
Mistrzem ceremonii był Stephen Curry. Lider drużyny ubrany był m.in w koszulkę z napisem "BACK AGAINIV". Gra słów i liczb symbolizowała czwarty tytuł zdobyty w ostatnich ośmiu latach. Koszykarz miał na szyi łańcuszek ze swoją kolekcją mistrzowskich pierścieni a w jednym ręku trzymał trofeum MVP dla najbardziej wartościowego gracza finałów. "Wojownicy" polewali szampanami rozentuzjazmowane tłumy fanów.
Musiałem wyjąć trofea z powrotem - powiedział Curry o swoim naszyjniku z pierścieniami. Nie zwracałem na to uwagi w ciągu roku. Co jakiś czas trzeba jednak sobie o tym przypominać i policzyć — mam już cztery - dodał.
Curry przyznał, że wraz z kolegami był zmotywowany do powrotu na olimp, szczególnie po porażce w finałach NBA w 2019 roku (2-4 z Toronto Raptors) oraz dwóch słabszych sezonach, gdy drużyna miała sporo różnych kłopotów.
Skłamałbym, gdybym powiedział, że wiem, że będziemy znowu mistrzami, ponieważ to wymaga dużo pracy. Czasami jednak trzeba o tym głośno mówić, manifestować to, co się chce osiągnąć – przyznał lider Warriors.
Podkreślił, że w jego przypadku czwarty tytuł smakuje inaczej, ale dosłownie wszyscy zawodnicy drużyny oraz członkowie sztabu szkoleniowego przyczynili się do zdobycia mistrzostwa.
To łącznie siódmy tytuł w historii wywalczony przez "Wojowników". Klub w lidze NBA triumfował w latach 1947, 1956, 1975, 2015, 2017-18 i 2022.