Nieoczekiwanym bohaterem Lakers był rezerwowy Lonnie Walker. 24-latek w czwartej kwarcie zdobył aż 15 punktów. To prawie tyle co cała drużyna Warriors (17). To właśnie w dużej mierze dzięki jego skuteczności "Jeziorowcy" z nawiązką odrobili siedmiopunktową stratę, z którą zaczynali ostatnią część gry.
To najwspanialsze uczucie, jakie możesz sobie wyobrazić. Jako dziecko marzysz o rozgrywaniu takich meczów - powiedział Walker, który trafił sześć z dziewięciu rzutów z gry i oba wolne w ostatnich sekundach.
Najskuteczniejszym graczem Lakers był LeBron James - 27 pkt i dziewięć zbiórek. Anthony Davis dołożył 23 pkt i 15 zbiórek.
Wśród obrońców tytułu najlepszy był Stephen Curry, który uzyskał triple-double. Złożyło się na nie 31 pkt, 14 asyst i 10 zbiórek. Curry zawiódł jednak w kluczowym momencie. W ostatniej minucie miał dwie okazje, aby wyprowadzić swój zespół na prowadzenie, ale oba rzuty spudłował.
Znacznie mnie emocji było w Miami. Goście tylko na moment prowadzili jednym punktem w pierwszej kwarcie. Później cały czas utrzymywała się przewaga Heat, która chwilami sięgała 11 punktów.
Heat zdarzały się słabsze fragmenty, jak na początku czwartej kwarty, gdy spudłowali 12 z 15 rzutów, ale Knicks nie potrafili tego wykorzystać.
Gospodarzy do wygranej poprowadził Jimmy Butler - 27 pkt i 10 asyst. Solidne wsparcie zapewnił mu Bam Adebayo - 23 pkt i 13 zbiórek.
Wśród pokonanych na wyróżnienie zasługuje Jalen Brunson - 32 pkt i 11 asyst.
Spotkania numer pięć w tych parach odbędą się w środę w San Francisco i w Nowym Jorku.