W piątek pojawiła się informacja, że w próbce pobranej od lekkoatletki po przybyciu do Brazylii wykryto EPO. Danekowa została zawieszona przez rodzimy Komitet Olimpijski, ale nie przyznaje się do winy. Pozytywny wynik dała także próbka B.
"Nie oszukujmy się, z WADA nie da się walczyć, bo to mafia w białych fartuchach" - oświadczyła dziennikarzom 33-letnia Bułgarka, której grozi czteroletnia dyskwalifikacja.
Jak zaznaczyła, w trakcie pobytu w wiosce olimpijskiej badano ją aż czterokrotnie, a trzy wyniki były negatywne.
"Na początku myślałam, że to żart, nawet się śmiałam. Potem chciałam wyskoczyć z 16. piętra... Później miałam nadzieję, że to jakaś ogromna pomyłka, i że zostanę za nią przeproszona. Bardzo długo płakałam, prawie straciłam rozum" - relacjonowała Danekowa.
EPO to substancja nielegalnie wykorzystywana w dyscyplinach i konkurencjach wytrzymałościowych, np. w biegach długodystansowych czy kolarstwie. Trener Danekowej Rumen Angełow ręczy za podopieczną.
"Przed igrzyskami była badana sześć razy i wszystkie wyniki były negatywne. W czasie przygotowań dwa razy zachorowała, ale nawet nie dotknęła żadnych leków, bo bała się, że mogą zawierać niedozwolone substancje" - poinformował.
To nie pierwszy przypadek dopingu na igrzyskach. Wcześniej pozytywne wyniki badań mieli m.in. bracia Tomasz i Adrian Zielińscy, którzy mieli rywalizować w podnoszeniu ciężarów.