Wszyscy medaliści trenowani są przez... rekordzistów świata w tej konkurencji. Chopra ćwiczy pod okiem Uwe Hohna, do którego należy najlepszy wynik w historii oszczepem starego modelu. Z kolei Czesi współpracują z legendarnym Janem Żeleznym.

Reklama

Klęska Vettera

Dopiero dziewiąte miejsce zajął "Bolt oszczepu" Niemiec Johannes Vetter, który wcześniej ostatnie zawody przegrał 6 października 2019, kiedy zajął trzecie miejsce w mistrzostwach świata. W 19 kolejnych startach był niepokonany. Ukoronowaniem tej serii miało być olimpijskie złoto w Tokio. Tak się jednak nie stanie, bo nie dostał się do wąskiego finału i został sklasyfikowany na 9. miejscu.

Już w eliminacjach w Tokio Vetter miał problemy. Zresztą nie on sam. Także Marcin Krukowski mocno narzekał na rozbieg - miękki i niedostosowany do rzutów. Organizatorzy przed finałem okładali go nawet lodem, ale niewiele to zmieniło. Niemiec uzyskał zaledwie 82,52 i nawet nie dostał się do wąskiego finału, w którym startuje ośmiu najlepszych.

A przecież rzuty na poziomie 90 metrów to dla niego - jak sam mówi - nowa normalność. W tym roku już siedem razy przekroczył tę granicę, a listę światową otwiera wynikiem 96,29. W poprzednim sezonie rzucił nawet 97,76 m, czyli ledwie 72 cm mniej od 25-letniego rekordu świata Czecha Jana Żeleznego - 98,48.

Czwarty w konkursie olimpijskim w Rio de Janeiro, gdzie do brązu zabrakło mu sześć centymetrów, był zdecydowanym faworytem rywalizacji w Tokio.

Mam jeden cel - złoto. Znam swój potencjał, wiem, w jakiej jestem formie i muszę to tylko 7 sierpnia przenieść na Stadion Olimpijski. Jestem gotowy sprostać wyzwaniu - mówił przed wylotem do Tokio 28-letni Vetter.

Jak się na miejscu okazało, nie dał rady. Podobnie zresztą jak Polacy - Cyprian Mrzygłód i Marcin Kruklowski (wicelider światowej listy wyników tego roku) odpadli w eliminacjach.