Nowicki pod skrzydłami poprzedniej trenerki Malwiny Wojtulewicz-Sobierajskiej zdobył siedem medali imprez mistrzowskich. Najcenniejsze to te olimpijskie - złoto z Tokio (2021) i brąz z Rio de Janeiro (2016). Ponadto był trzykrotnie brązowym medalistą mistrzostw świata i dwa razy stanął na podium mistrzostw Europy. Po tegorocznych igrzyskach zdecydował się na zmianę szkoleniowca.

Reklama

Cieszę się, że nasza współpraca zakończyła się na złotym medalu olimpijskim, bo rozstajemy się po sukcesie, więc bez darcia kotów". Nosiłem się z tą decyzją jakiś czas. Wynika ona z tego, że potrzebuję zmian treningowych. Te bodźce, które cały czas stosowaliśmy, już po prostu "nie oddają". Jestem na takim etapie, że wiem, iż samą siłą nie mogę rzucać. Potrzebuję zmian w technice. Wiedziałem, że moja poprzednia trenerka nie jest już mi w stanie pomóc, bo pomogła, ile mogła. Koleżanka z grupy została moim nowym trenerem i może się wykazać. Potrzebowałem zmian i wiedziałem, że one są konieczne - tłumaczył Nowicki powody decyzji o zmianie szkoleniowca.

Dodał, że zmiany w jego sportowym życiu były przemyślane, a nie są "żadnym wybrykiem". Jego zdaniem bardzo istotne jest, aby w kolejnych tygodniach trening był modyfikowany. W myśl planu, który opracowała Fiodorow. Przez ostatnie lata ćwiczyli w jednej grupie, więc zaufanie w tej nowej relacji trener-zawodnik ma być jednym z kluczy do sukcesu.

Reklama

Zaufanie było dla mnie bardzo ważne, ale najistotniejsze są chyba wiedza Asi i jej spojrzenie na sprawy techniczne. Była dobrym zawodnikiem, a będzie jeszcze lepszym szkoleniowcem. Tak sądzę. Dałem jej szansę, z której ona się bardzo cieszy. Chce ze mną popracować, chce, abym się rozwinął i spróbował powalczyć o jeszcze lepsze wyniki. To dobry +kopniak+ do pracy. Mam nadzieję, że efekty przyjdą - zaznaczył Nowicki.

Znany z zamiłowania do bardzo ciężkiego treningu i obowiązkowości Nowicki niedawno wrócił z polskich gór. Tam rozpoczął przygotowania do kolejnego sezonu.

Powoli wchodzimy w trening, działamy. Zawsze zaczynamy w górach, bo tam da się wypracować dobrą bazę tlenową. Na niej można budować resztę. To także nowy bodziec treningowy po okresie wolnego. Ja dodatkowo lubię chodzić po górach, więc to połączenie przyjemnego z pożytecznym - podkreślił.

Reklama

Nowicki przyznał, że na początku przygotowań nie myśli o poprawieniu rekordu Polski (83,93 Pawła Fajdka - PAP), a o... rekordzie życiowym (powyżej 82,52).

Wyznaję zasadę maleńkich kroków. Wiem, że jeszcze jestem w stanie dalej rzucać. Skupiamy się na tym i pracujemy, ale niczego nie obiecam. Będę się starał. Jak zawsze - dodał.

Przyznał, że dla młociarzy rok 2022 będzie bardzo dobry. Będą dwie imprezy mistrzowskie latem, co jest nowością. Akurat specjaliści w tej konkurencji nie narzekają w ostatnich latach na zbyt wiele zaproszeń na prestiżowe mityngi. W rzucie młotem hierarchię wyznaczają medale igrzysk, mistrzostw świata oraz Europy.

Celem Nowickiego są podia zarówno mistrzostw świata w Eugene (15-24 lipca), jak i mistrzostw Europy w Monachium (11-22 sierpnia).

Lubię rywalizację, bo ona jest motorem napędowym postępu. Sądzę, że Paweł (Fajdek) będzie się starał tak samo, jak ja. Fajnie byłoby powtórzyć sukces z igrzysk, gdzie we dwóch stanęliśmy na podium. Kolejność ma wówczas drugorzędne znaczenie - powiedział Nowicki.

Jego zdaniem poziom rzutu młotem w kolejnych latach będzie rósł, bo jest spora grupa niezłych zawodników z USA, Ukrainy i Francji.

Mogę się mylić, ale sądzę, że to pójdzie jeszcze nieco do przodu. Jeżeli rywale pójdą w górę, to... super. Tym ciekawsza będzie rywalizacja - ocenił.

Przyznał, że teraz nie ma już zbyt wiele czasu na kolejne gale i spotkania, których po zdobyciu olimpijskiego złota był ogrom.

W grudniu zostajemy w Polsce i jedziemy do COS-u nad morze - do Cetniewa. Od stycznia zaczynamy wyjazdy zagraniczne. Najpierw do Portugalii, a później na Teneryfę i do USA albo do Turcji. I właściwie od stycznia do maja nie będzie nas w Polsce - poinformował.

Oceniając pierwsze tygodnie współpracy z Fiodorow powiedział, że nic go specjalnie nie zaskoczyło.

Choć oczywiście jest trochę zmian, są nowe rzeczy. Bardzo się z tego cieszę, bo chcę inaczej popracować. Jestem zadowolony. Jest dobrze i tego się trzymajmy - podsumował mistrz olimpijski.