Kiełbasińska podkreśliła, że właśnie zakończyła zdecydowanie najlepszy sezon w swojej karierze.

Nie mogę inaczej go określić, bo ustanowiłem, w dodatku w tym wieku, rekordy życiowe na sprinterskich dystansach, byłam ósma w finale mistrzostw świata na 400 m, zdobyłam trzy medale mistrzostw Europy, w końcu brązowy indywidualnie na 400 m oraz srebrne w sztafetach 4x400 i 4x100 m. Ten ostatni nazywam takim "spontanicznym". Do tego doszedł finał Diamentowej Ligi, co wydawało mi się kiedyś marzeniem nie do spełnienia – wyliczyła Kiełbasińska.

Reklama

Reprezentantka SKLA Sopot zaznaczyła, że przez cały sezon prezentowała równą i wysoką formę. Bardzo cieszy mnie systematyczność, ponieważ 11 razy pobiegłam 400 m poniżej 51 sekund – przypomniała.

Zawodniczka szczególnie ceni sobie ósme miejsce wywalczone w Eugene i odbiera finał mistrzostw świata jako wielki sukces.

Reklama

Wiele osób może bagatelizować to osiągnięcie, bo powie, że byłam ostatnia, ale najpierw na tę imprezę trzeba się zakwalifikować, a następnie przebrnąć przez eliminacje i półfinał. Zwłaszcza na tak ciężkim i piekielnym dystansie, który określam jako +patologiczny+. Czasami się zastanawiam, dlaczego go biegam? Przez wiele lat oglądałem różne mistrzostwa i z podziwem patrzyłam na czołową ósemkę. Wtedy nie przyszło mi do głowy, że kiedykolwiek będę miała szansę znaleźć się w tym gronie – dodała.

32-letnia lekkoatletka zamierza podjąć rękawicę i wystartować w 2024 roku na igrzyskach w Paryżu.

To niespełna tylko dwa lata i wierzę, że dotrwam. Nie chcę jednak pojechać do stolicy Francji tylko po to, aby tam być, bo byłam już na trzech igrzyskach. Planuję wystartować pod warunkiem, że nadal będę prezentować wysoki poziom, bo nie zamierzam sztucznie przedłużać kariery – zapewniła.

Kiełbasińska wzięła udział w Sopocie w integracyjnym pikniku „Wielkie Sąsiedzkie Grillowanie”, który odbył się na Stadionie Leśnym. Nie ukrywa, że chętnie skosztowała przyrządzanych podczas tej imprezy smakołyków.

Reklama

Nie unikam potraw z grilla, nawet takich trochę tłustszych. Oczywiście bez przesady, bo moje ciało przyzwyczajone jest do zdrowego jedzenia, ale z zachowaniem zdrowego rozsądku wszystko można raz na jakiś czas zjeść. Nawet w okresie przygotowawczym, jeśli przez sześć dni trzymam się zasad, a siódmego dnia skonsumuję jedną rzecz, powiedzmy niezbyt zdrową, to nic się nie stanie. W tym, co się robi, trzeba być też szczęśliwym, a nie stale się ograniczać i katować – zauważyła.

Czołowa polska sprinterka wybiera się niebawem na Sardynię, ponieważ, jak zdradziła, uwielbia klimat małych włoskich miejscowości.

Zamierzam pozwiedzać wyspę, bo nie jest typem osoby, która podczas takich wyjazdów spędza czas tylko na plaży czy też basenie. Chcę się zregenerować i pożyć bez żadnych restrykcji, bo stałe trzymanie się w określonych ryzach jest mentalnie męczące. Ludziom może się wydawać, że my mamy tylko trening, a to cały dzień jest podporządkowany temu, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik – przyznała.

Kiełbasińska nie wie natomiast, kiedy rozpocznie przygotowania do nowego sezonu.

„To jest mój piąty dzień wakacji i na razie cieszę się wolnością. Sport na poziomie wyczynowym uprawiam już 18 lat i zobaczę jak się będę czuła. Muszę zadbać o siebie, a szczególnie zaleczyć kontuzje, bo mam problemy z oboma ścięgnami Achillesa” – podsumowała.

Autor: Marcin Domański