Oceniając najbliższych rywali - Słowaków, z którymi biało-czerwoni zmierzą się w piątek w swoim pierwszym meczu na mistrzostwach w Szwecji, Rosiński przestrzega przed przecenianiem znaczenia niedawnego zwycięstwa nad tym zespołem podczas turnieju noworocznego w Gdyni.
"To dość niewygodny rywal. Teraz w Gdyni wygraliśmy z nimi wysoko, ośmioma bramkami, ale nie zagrali w pełnym składzie. Praktycznie nie grała cała druga linia, więc na mistrzostwach pierwszy mecz będzie zupełnie inny".
O miejsce na boisku Rosiński konkuruje z dużo bardziej doświadczonymi: byłym kapitanem reprezentacji Grzegorzem Tkaczykiem i Bartłomiejem Jaszką.
"Na mojej pozycji jest duża rywalizacja, bo i Grzesiek i Bartek są to klasowi zawodnicy. Praktycznie jestem na drugiej tak poważnej imprezie, ale sądzę, że dostanę szansę gry od trenera Bogdana Wenty. Jest dziesięć meczów. Na pewno każdy będzie potrzebował trochę odpoczynku i na pewno każdy będzie miał okazję się pokazać - powiedział. - Obecnie wchodzę na boisko praktycznie z ławki, ale nie ma to dla mnie jakiegoś znaczenia. Wiadomo - najważniejsze, żeby drużyna wygrywała i oby tak było na tych mistrzostwach".
Za największą słabość drużyny narodowej, która objawiła się podczas ostatnich meczów, uważa grę w obronie. "Turniej w Gdyni pokazał, że w ataku nie mamy żadnych problemów. Środkowy zarządza pewną zagrywkę, ona wychodzi i zazwyczaj kończy się golem. Musimy jednak popracować nad obroną, bo zdecydowanie za dużo bramek tracimy" - dodał.