Rozgrywający Fuechse Berlin doznał na szczęście niegroźnego, jak się potem okazało, skręcenia stawu skokowego w trakcie towarzyskiego meczu z Niemcami na początku grudnia. "Jest już coraz lepiej. Przeszedłem dużo zabiegów i wygląda to naprawdę dobrze" - mówi Jaszka.
Trudno mu wskazać pretendentów do medali. A grającą w Goeteborgu, gdzie w czwartek zainaugurowane zostaną mistrzostwa, grupę D wcale nie uważa za łatwą. "Ciężko wytypować faworytów. Na pewno jest kilka zespołów, które można wymienić. Ale wiadomo, że na takim turnieju wszystko się może wydarzyć. Może pojawić się jakiś czarny koń, o którym nawet nikt wcześniej nawet nie pomyślał" - ocenił.
"Nasza grupa nie będzie też taka lekka, jak może niektórym się wydaje. Z teoretycznie nawet słabszymi zespołami będzie ciężka walka. Każdy chce zagrać jak najlepiej, ma swoje cele i będzie walczył do upadłego i dwóch punktów lekko nie odda" - dodał.
Piątkowymi rywalami biało-czerwonych będą Słowacy. W opinii wielu fachowców mecz ten może mieć kluczowe znaczenie dla końcowego układu w grupie, w której występuje także ekipa gospodarzy, Korea Płd., Argentyna i Chile.
"Na pewno pierwszy mecz ze Słowacją będzie bardzo ważny. Trudno stwierdzić czy Słowacja jest lepsza od Korei Płd. Słowacy grają bardziej europejską piłkę ręczną. Z Koreańczykami w ostatnich latach graliśmy trzy spotkania i to bardzo niewygodny przeciwnik. Są bardzo dynamiczni, ale nawet gorsze warunki fizyczne, niższy wzrost, nie przeszkadza im w stawianiu zaciekłego oporu" - zakończył.