Dlaczego boisko przy Łazienkowskiej było w tak fatalnym stanie, pozostaje zagadką. Narzekali na to nie tylko Polacy, ale też Rumuni. Goście mimo zwycięstwa wyjeżdżali z Warszawy wściekli, bo aż trzech ich zawodników odniosło na Legii kontuzje.

Reklama

Najbardziej na piaszczystą murawę wściekły był jednak Sławomir Peszko. Pomocnik reprezentacji Polski mógł przesądzić o naszym zwycięstwie, ale w ostatnich minutach meczu zaprzepaścił dwie doskonałe sytuacje. Pierwszym razem w oddaniu strzału przeszkodził mu właśnie piach.

"Naprawdę nie rozegraliśmy złego meczu, ale ciężko było strzelić gola, kiedy piłka co chwilę stawała w piachu" - denerwował się po meczu debiutant Patryk Małecki.

Bardziej doświadczeni od wiślaka piłkarze też narzekali na stan murawy stadionu przy Łazienkowskiej. "Wiadomo, że boisko było takie same dla nas i dla Rumunów, ale trzeba powiedzieć głośno, że tam nie dało się grać" - powiedział Michał Żewłakow. "Nie krytykujcie nas zbytnio, bo mecz nie wyglądał aż tak źle. Mieliśmy kilka sytuacji, atakowaliśmy z rozmachem, dużo było gry kombinacyjnej. W następnym spotkaniu powinno być lepiej" - obiecał kapitan naszej reprezentacji.

Reklama

Oczy wszystkich kibiców skierowane były w sobotę nie tyle na piłkarzy, ile na nowego selekcjonera Franciszka Smudę. Franz żył meczem, stojąc na skraju strefy, w której mogą się poruszać trenerzy. Kiedy kibice na Legi zaczęli skandować: "Franek Smuda czyni cuda", trener w charakterystyczny dla siebie sposób odchylił się do tyłu, zacinął pięści i wygiął się w pasie.

"Przed meczem wyszedłem na boisko i od razu wiedziałem, że nie będzie łatwo" - powiedział selekcjoner. "Murawa przeszkadzała grać tak, jak sobie założyliśmy. Trzy razy wychodziliśmy w sytuacji sam na sam. Peszko przez tę murawę poślizgnął się i strzelił goleniem. Przegraliśmy po przypadkowym golu. Mimo porażki jestem zadowolony z postawy piłkarzy. Teraz rozpoczynamy selekcję przed Euro 2012. Nadal będę szukać najlepszych piłkarzy" - zapowiedział Smuda.

Rzeczniczka PZPN Agnieszka Olejkowska nie umiała wyjaśnić, dlaczego kadra musiała grać na tak kiepskiej murawie. "Taka była decyzja zarządu PZPN" - mówiła do znudzenia.

Reklama

>>> Czytaj dalej...



Smuda zwrócił uwagę na jeszcze jeden negatywny aspekt gry na takiej płycie. "Bieganie po piasku grozi urazem pleców. Po meczu niektórzy piłkarze narzekali na ból kręgosłupa. Gra w takich warunkach jest niebezpieczna dla zdrowia. To są bolesne kontuzje. Kuba Błaszczykowski raczej nie zagra w meczu z Kanadą, bo uszkodził staw skokowy. Robert Lewandowski też jest kontuzjowany. Ale to nie są groźne urazy. Gorzej mają Rumuni. Z tego, co wiem, to mają kilka naprawdę poważnych kontuzji" - mówił Smuda.

Oczywiście jak zwykle wszystkiemu winny jest PZPN. Legia o tym, że ma przyjąć na swoim stadionie reprezentację, dowiedziała się raptem dwa tygodnie temu. Wcześniej zaplanowano coś, co fachowo nazywa się "piaskowanie". Po meczu z Ruchem Chorzów na murawę obiektu przy Łazienkowskiej nawieziono kilka ton (!) piachu.

Właściciele Legii nie chcą na razie inwestować w murawę, bo planują jej wymianę w czerwcu po zakończeniu modernizacji stadionu. Piaskowanie ma uratować trawę na dalszą część sezonu.

Szkoda, że między innymi z tak błahego powodu Smudzie nie udał się debiut. Mecz z Rumunią był na pewno lepszy niż ostatnie cztery spotkania reprezentacji - z Irlandią Płn., ze Słowenią, z Czechami i ze Słowacją. Franz odzyskał dla reprezentacji kilku bardzo dobrych piłkarzy: Kamila Kosowskiego, Marcina Kowalczyka czy Piotra Brożka. Świetny mecz zagrał Ludovic Obraniak, który brał udział chyba we wszystkich akcjach naszego zespołu. W środę w Bydgoszczy kadra Smudy zagra na normalnej płycie. Franz przeciwko Kanadyjczykom będzie chciał sprawdzić młodzież. Szansę występu od początku dostaną tacy piłkarze, jak Małecki, Maciej Sadlok, czy Maciej Rybus. Ich wejście w końcowych minutach meczu z Rumunią ożywiło grę naszej reprezentacji, co daje nadzieję na dobry wynik w środowym spotkaniu.

p

Polska-Rumunia 0:1 (0:1)

Bramka: Niculae (59.). Sędzia: Menashe Mashiah (Izrael). Widzów 5000.

Polska: Kuszczak – Kowalczyk, Żewłakow (90. Sadlok), Kokoszka Ż, Piotr Brożek – Błaszczykowski (80. Peszko), Dudka, Obraniak (80. Roger), Kosowski (75. Rybus) – Jeleń, R. Lewandowski Ż (70. Małecki). Rumunia: Pantilimon – Maftei (79. Sapunaru), Radoi Ż, Chivu, Rat – Roman (46. Nocilita), Codrea Ż (52. Ghioane), Apostol, Tanase (69. Goian) – Niculae, Marica (61. Bucur).

Tomasz Kuszczak – 4. Przepuścił piłkę pod brzuchem pod koniec meczu, ale nie skończyło się to stratą drugiej bramki. Przy golu nie miał szans.

Marcin Kowalczyk – 3. Kilka razy włączył się do akcji ofensywnych, ale w obronie popełniał błędy.

Adam Kokoszka – 2. Źle się ustawiał, zbyt często podawał piłkę do przeciwnika, na razie nie wykorzystał szansy.

Michał Żewłakow – 4. Przyzwoity występ. Kapitan drużyny nie jest jeszcze wypalony.

Kamil Kosowski – 5. Gdzie Beenhakker miał oczy? Nie widział go nawet w szerokiej kadrze, a w meczu z Rumunią lewoskrzydłowy był najlepszy w polskim zespole.

Ludovic Obraniak – 4. Miał ogromną chęć do gry. Brał udział niemal w każdej akcji, kilka znakomitych prostopadłych podań.

Dariusz Dudka – 3. Słabo. Jak na środkowego pomocnika zbyt pasywny, niezbyt pewny siebie. Szwankowała współpraca z Obraniakiem.

Jakub Błaszczykowski – 3. Cień zawodnika sprzed kilku miesięcy, na piaszczystym boisku często tracił piłkę.

Ireneusz Jeleń – 2. Zawiódł kompeltnie, nie potrafił wykorzystać swojej szybkości, ani razu nie zdołał uciec rumuńskim obrońcom.

Robert Lewandowski – 2. Nie stanowił żadnego zagrożenia dla bramkarza rywali.

Rezerwowi:

Sławomir Peszko – nie wykorzystał najlepszej okazji do zdobycia gola.

Roger – podał świetnie do Peszki, który stanął w sytuacji jeden na jednego z Pantilimonem.

Maciej Rybus – debiutant bez kompleksów. Kilka raz zdążył szarpnąć na lewym skrzydle.

Patryk Małecki – podobnie jak inni rezerwowi wprowadził sporo ożywienia, ale okazji nie miał.

Maciej Sadlok – przebywał na boisku tylko chwilę.