Zawodnik Racingu Santander wolał usiąść w hotelowej recepcji i surfować w internecie. Ta anegdotka całkiem dobrze obrazuje charakter Euzebiusza - spokojnego, cichego człowieka, który poza boiskiem nie szuka wrażeń, woli pozostawać gdzieś na uboczu. Trudno to sobie wyobrazić, ale autor dziewięciu goli w eliminacjach, bez którego nie wywalczylibyśmy awansu do Euro 2008, to normalny, pozbawiony gwiazdorskich zachowań chłopak.

Dlaczego Smolarek nie wywołuje skandali, nie zmienia co rusz narzeczonych i nie reklamuje zupek z proszku w telewizji? Odpowiedzieć na te pytania próbuje Tomasz Rząsa. Były zawodnik Feyenoordu, kolega Ebiego z tej drużyny, ma na jego temat ciekawą teorię: "Chłopak wychował się w Rotterdamie, a tamtejsi ludzie są niezwykle specyficzni. Twardo stąpają po ziemi, dużo pracują, są szczerzy aż do bólu i nie czują potrzeby wychodzenia przed szereg. Mają oryginalne charaktery, pewnie dlatego, że po drugiej wojnie światowej musieli odbudować kompletnie zniszczone miasto gołymi rękoma. Ebi od siódmego roku życia mieszkał pośród tysięcy takich osób, nic dziwnego, że mentalnie jest do nich podobny" - uważa Rząsa.

Psycholog Joanna Heidtman dodaje, że wpływ na zachowanie Smolarka w kadrze może mieć także to, że przeciętnie zna język polski. "Jeśli w 20-osobowej grupie jesteś jedynym, który odstaje w jakiejś dziedzinie, to jest normalne, że się z niej nie wychylasz" - uważa Heidtman.

"Prawdą jest, że Ebi miał kompleksy z powodu słabej polszczyzny. Jednak niepotrzebnie się tym przejmował, bo wszyscy wokół i tak go lubili. Sympatię zyskiwał głównie niesamowitą pracowitością" - mówi Krzysztof Paluszek, który prowadził Smolarka w kadrze do lat 16. Z jego słów, popartych wypowiedziami byłego selekcjonera kadry U-21 Lesława Ćmikiewicza, wyłania się kolejny obraz Euzebiusza - profesjonalisty, gotowego nieść pomoc kolegom w wielu życiowych sytuacjach.
Oto przykłady z życia Ebiego-zawodowca: "Gdy chłopcy spali na zgrupowaniach, 16-letni Ebi zarywał noce i przy nocnej lampce wkuwał ze szkolnych podręczników. Robił to, bo mówił, że wykształcenie jest równie ważne jak gra. Tak w ogóle to zawsze przyjeżdżał na zgrupowania kadry z dwoma torbami. W jednej miał książki do nauki, w drugiej pięć par korków na każdą pogodę. Jak widać, zawsze był wzorowo przygotowany do meczów" - opowiada Paluszek.

Anegdotami o Euzebiuszu-społeczniku dzieli się Ćmikiewicz: "Parę lat temu prowadziłem młodzieżówkę, w której prawie żaden zawodnik nie znał języków obcych. Ebi był wyjątkiem. Wspaniale wykorzystywał swoje umiejętności, chętnie pomagając nam podczas odpraw granicznych, w hotelach, a także na zakupach. Robił to wszystko, mimo że nie musiał. Niejeden raz uratował nam tyłki. Ma dobre serce".

Jaki jeszcze jest Smolarek? "Dowcipny. Na treningach Feyenoordu tak doskonale parodiował zachowania poszczególnych piłkarzy, że wszyscy pokładali się ze śmiechu. Raz nawet wcześniej zeszliśmy z zajęć, bo nikt nie był w stanie kopać piłki przez te Euzebiuszowe harce" - wspomina bramkarz Zbigniew Małkowski, który przez trzy lata grał w klubie z Rotterdamu.

Poczucie humoru i wiara w siebie pomagały Ebiemu w ciężkich momentach, których nie brakowało w jego karierze. Dwa najgorsze wiążą się z kontuzją, w wyniku której nie pojechał na mundial w 2002 r., a także z zawieszeniem za wykrycie w organizmie śladów haszyszu.

"W tych trudnych chwilach najbardziej pomógł mu ojciec. Pan Włodzimierz zawsze był dla niego największym autorytetem. Nawet jako dorosły facet Ebi patrzył na niego jak w obrazek" - mówi Małkowski.

"On w ogóle jest bardzo rodzinnym człowiekiem. Na zgrupowania młodzieżówki przyjeżdżały do niego babcie. Jadał z nimi obiady, żartował, widać, że są dla niego bardzo ważne" - dodaje Ćmikiewicz.

Jadwiga Smolarek i Apolonia Świątek chętnie opowiadają mediom o swoim wnuczku. Ta pierwsza wspomina: "Euzebiusz kopał piłkę już jako dwulatek, w domu. Bramką był dla niego fotel. Od początku strzelał bardzo celnie, niczego nie tłukł". Obie panie nie ukrywają, że gdy Ebi powiedział w przerwie meczu z Belgami do kamer „cześć babcie’’, czuły się najszczęśliwszymi kobietami na świecie. "Ja to skakałam z radości przed telewizorem" - mówi pani Apolonia. "A ja płakałam" - dodaje Jadwiga Smolarek.

"Ebi uwielbia całą swoją rodzinę, ale to ojciec zawsze był dla niego numerem jeden. Młody Smolarek potrafił się przy nim rozluźnić. Kiedyś rozmawiałem z nimi oboma. Nie poznawałem wówczas Euzebiusza. Błyszczał anegdotami, źartował, był rozluźniony jak nigdy" - mówi Valentin Driessen, dziennikarz gazety „De Telegraaf”. "Tak w ogóle to strasznie żałuję, że nie namawiałem wtedy Ebiego do gry dla Holandii. Tak znakomity piłkarz przydałby się obecnie w kadrze pomarańczowych" - dodaje Holender.

"Facet ma rację. Zawodnik klasy Ebiego byłby wzmocnieniem każdej reprezentacji. Owszem, może technicznie czy taktycznie Smolarek nie prezentuje najwyższej klasy. To jednak nie ma znaczenia. On bowiem jest zawsze tam, gdzie spada piłka. Zawsze! Poza tym gra na linii spalonego. Nigdy nie daje się złapać na ofsajdzie, jest równie szybki co Ruud van Nistelrooy z Realu Madryt. To niesamowite!" - ocenia Piotr Świerczewski z Kolportera Kielce.

Sam Smolarek potrafi żartować z umiejętności odnajdywania się w polu karnym rywala. Po zeszłorocznym meczu z Chorwacją mówił z uśmiechem i ironią do telewizyjnych kamer: "Piłka sobie leciała, nagle spadła mi na głowę, odbiła się od niej i wpadła do bramki. Z boku wyglądało to wszystko bardzo łatwo, nie? No i tak właśnie, bardzo łatwo, zarabiam sobie na życie".

"Lubię słuchać tych nielicznych wypowiedzi Ebiego. Bije z nich cięty dowcip, taki sam jak ten, który prezentował na treningach. W mediach jest naturalny, spokojny, a czasem śmieszny, czyli dokładnie taki jak w życiu" - mówi Zbigniew Małkowski.

"Ja w prywatnych pogawędkach z Ebim dostrzegłem w nim niesamowitą pokorę. Generalnie ten syneczek mało gada, a dużo robi, inaczej niż 99 procent naszych piłkarzy, mistrzów konwersacji. Oby tak dalej chłopaczku!" - zagrzewa Ebiego do boju były selekcjoner Jacek Gmoch.

Innego rodzaju apel do Smolarka wystosowuje babcia Jadwiga. "Chciałabym mieć kiedyś, najlepiej dość szybko, prawnuka piłkarza" - śmieje się pani Smolarek. "Ebi to strojniś i pedancik, zawsze jest wypachniony i elegancki. Kiedy mi przedstawi kandydatkę na żonę, to będę ją musiała dobrze prześwietlić. Ale i tak nie mogę doczekać się tej chwili".

Za to my, zwykli kibice talentu Smolarka, nie możemy doczekać się czerwca 2008 roku. Jeśli piłkarz Racingu Santander utrzyma do tego czasu taką formę, jaką miał tej jesieni, to nasza kadra nie będzie bez szans podczas rozgrywanych w Austrii i Szwajcarii mistrzostw Europy.
































Reklama