Pamięta pan ostatni mecz Polski z Chorwacją?

Tak, to był ostatni sparing przed mistrzostwami świata w Niemczech. Przegraliśmy 0:1, ale nikt z piłkarzy nie robił tragedii z wyniku.

Reklama

A u nas mówiło się o sukcesie, o wielkiej formie piłkarzy na kilka dni przed mundialem.

Przypuszczam, że nasze kraje mają podobną wadę. Podniecamy się pojedynczymi zwycięstwami i załamujemy ręce po porażkach w nieistotnych spotkaniach towarzyskich. Po meczu z Polską chorwackie media siały defetyzm. Duch w narodzie nagle, po skromnej porażce, został złamany.

Reklama

Zapamiętał pan któregoś z Polaków po tamtym meczu?

Pamiętam zwłaszcza zdobywcę jedynego gola Smolarka. Trzon waszej drużyny się nie zmienił, dalej jesteście zgraną, silną fizycznie drużyną.

Jaki jest pana komentarz do sagi pt. "Artur Boruc w Milanie"?

Wiem że szefostwo i trener są pod wrażeniem jego gry. Nawet podpytałem o niego naszego menedżera i potwierdził duże zainteresowanie Milanu. Widać, że Polak jest bramkarzem z górnej półki. Ma umiejętności i nie pęka w ważnych meczach. Dzięki niemu Celtic dzielnie sobie poczynał w Lidze Mistrzów. Pamiętam, że przed i po naszym dwumeczu ze Szkotami atmosferę wokół Boruca podgrzewali włoscy dziennikarze. Otwierałeś "La Gazzettę" i czytałeś: "fenomenalny Boruc", "Polski bramkarz na celowniku Milanu", Boruc to, Boruc tamto... Ciekawe czy w końcu trafi do Mediolanu.

Reklama

Wroćmy do Chorwacji. Dziennikarze mówią, że nie zasłużył pan na powołanie do kadry, bo w Milanie jest pan od siedzenia na ławce.

Nie jest łatwo się bronić przed takimi opiniami, kiedy jest się kontuzjowanym przez większość sezonu. Ale w eliminacjach grałem regularnie, także w zwycięskiej batalii na Wembley. Zostawmy więc wybór trenerowi. Obejrzy nas na treningach i podejmie najwłaściwszą decyzję.

W chorwackiej federacji twierdzą, że popadł pan w konflikt ze Slavenem Biliciem.

Mieliśmy małą sprzeczkę, ale za bardzo szanuję Slavena, żebym bym na niego obrażony. Przecież znamy się jeszcze z boiska. Razem graliśmy na Euro 96 w Anglii.

Miroslav Blazević kontra Bilić. Na czyją korzyść wypada to trenerskie porównanie?

Blazevicia. W Chorwacji wciąż jest wielką legendą. Doskonale potafił dyrygować kadrą naszpikowaną takimi gwiazdami jak Suker, Prosinecki, Boban czy Jarni. Był też świetnym psychologiem. Zawsze powoływał właściciwych piłkarzy. Bilić jest jeszcze młody i długo pozostanie w cieniu "Generała" (przydomek Blazevicia - przyp. red.). Choć trzeba oddać Slavo, że ma świetny zarówno z młodymi reprezentami, jak i tymi starszymi, których w większości zna z wspólnych występów w kadrze.

Zdąży pan z formą na pierwszy mecz z Austrią?

Po to jest dwutygodniowe zgrupowanie i kilka towarzyskich meczów, żeby jak najlepiej przygotować się do mistrzostw. Poza tym mam wielkie doświadczenie. Jeśli trener na mnie postawi, to przeciwko Niemcom rozegram swój100. mecz w kadrze.

Leo Beenhakker też stawia na piłkarzy doświadczonych, którzy nie zawsze mają pewne miejsce w swoich klubach.

Moim zdaniem lepiej, że nie gra się we wszystkie meczach w sezonie. 40--50 meczów w pierwszym składzie powoduje, że na takim turnieju jak Euro człowiek czuje się wypruty. Może ławka w klubie, to nie jest optymalna sytuacja, ale nie znaczy to że dany piłkarz nie rozegra świetnych mistrzostw. Czasami wystarczą tylko chęci.

Czytaliśmy, że jest pan gorliwym katolikiem.

Zgadza się. Żałuje, że nie ma już z nami Jana Pawła II. Byłem jego gorliwym słuchaczem. Uczestniczyłem w mszach podczas dwóch pilegrzymek papieża do Chorwacji. Gdy z głośników docierały jego słowa, to tak jakby krew krążyła mi dwa razy szybciej. To był wielki Polak i wielki człowiek.