Kluby pierwszej i drugiej Bundesligi wydają na trenowanie zdolnych graczy krocie. "Ukształtowanie jednego piłkarza od wieku juniora kosztuje ok. 20 tysięcy euro" - opowiada Tadeusz Słomiński, menedżer mieszkający w Niemczech. To nie koniec kosztów poniesionych przez drużyny, które zatrudniają jeszcze na etatach trenerów. W każdym zawodowym klubie jest ich około 30. "Taki szkoleniowiec zarabia średnio dwa tysiące euro miesięcznie" - informuje Słomiński.
Niemieckie kluby ćwiczą młodzieżowców także po to, by w przyszłości miała z nich pociechę reprezentacja. "Tu kadra jest dla wszystkich największym dobrem, kluby poświęcają się dla niej" -opowiada Tomasz Wałdoch, kiedyś gwiazdor Schalke.
Nic dziwnego, że Niemców denerwuje gdy wyszkolony przez nich za zawrotną sumę piłkarz deklaruje, iż chce grać dla Polski. "W takiej sytuacji Niemcy dostają szału" mówi Dominik Kruczek, piłkarz Borussii Moenchengladbach.
Trenerzy naszych zachodnich sąsiadów opracowali więc kilka metod, by stłamsić w młodych zawodnikach patriotyzm. Pierwszą z nich jest szantaż. Jego ofiarą padł chociażby Mateusz Protasewicz z Rot-Weiss Essen. 16-letni piłkarz usłyszał podczas zgrupowania reprezentacji regionu, że jeśli nie zadeklaruje chęci gry dla Niemiec, to przestanie otrzymywać powołania.
Niemcy karzą też Polaków za grę w reprezentacji. Jak? "Po powrocie z meczów kadry siedzieliśmy na ławkach swoich klubów, mimo tego, że jesteśmy ich najlepszymi zawodnikami. Trener nawet nie próbował zachowywać pozorów i przyznał się, że to nauczka za wyjazd do Polski" opowiadają Sebastian Czajkowski (Schalke) i Kruczek.
Do przekabacania młodzieży na niemiecką stronę wykorzystuje się również ich kolegów z klubów. "Moi podopieczni wielokrotnie opowiadali mi, że rówieśnicy obśmiewali ich polskość i mówili, by zrezygnowali z naszej reprezentacji. Żeby wytrzymać w Niemczech, trzeba być twardym" - opowiada Michał Globisz.
Selekcjoner reprezentacji do lat 18 zdradza nam kolejny niemiecki fortel na zniechęcanie młodych Polaków. "Bardzo często kluby nie puszczają zawodników, którymi się interesuję, na mecze i zgrupowania. Korzystają z tego, że te spotkania rozgrywane są w nieoficjalnych terminach. To wyjątkowo nieładne zachowanie" - opowiada Globisz.
Pewnie i tak, ale takich sytuacji w przyszłości będzie jeszcze więcej. "Niemcy coraz mocniej walczą o utalentowanych juniorów. Zdali sobie sprawę, że gwiazdy wymykają im się z rąk" - opowiada Słomiński. Niemców zaniepokoiło też, że w ich kraju powstały trzy biura tureckiej federacji piłkarskiej, które zatrudniają ponad 100 ludzi (!) mających tylko jeden cel ? znaleźć młodych, utalentowanych juniorów. Także Polaków działa coraz więcej. "Rok temu byłem sam, obecnie mam sześciu współpracowników, docelowo ma być nas około dwudziestu" - mówi szef scoutingu PZPN w Niemczech Jacek Protasewicz.