PZPN ma teraz dwa wyjścia: albo szybko zacznie karać kluby, albo na zjeździe 25 stycznia zmieni przepisy. A jeśli nie podejmie żadnego działania, to czeka nas upiorna wiosna, czyli powtórka z poprzednich lat: chaos, w którym nie wiadomo nawet tego, ile drużyn spada z ligi i czy są organizowane baraże.
Widmo kary degradacji wisi nad Jagiellonią, Cracovią, Bełchatowem. Jakby mało było problemów, to wciąż niejasna pozostaje sprawa Widzewa Łódź. Kara degradacji tego klubu została uchylona przez Trybunał Arbitrażowy PKOl., lecz teraz zajmuje się nią ostateczna instancja odwoławcza w naszym kraju - Sąd Najwyższy.
Obecne kłopoty z przepisami zaczęły się 11 maja 2008 roku, gdy na Nadzwyczajnym Zjeździe PZPN poświęconym walce z korupcją podjęto uchwałę, zgodnie z którą od 1 lipca 2008 kary degradacji dla klubów za stare grzechy będą wymierzane jeszcze przez najbliższy sezon, ale tylko w przypadku korupcji jako czynu ciągłego.
Oceny, czy dany przypadek korupcji w klubie jest "czynem ciągłym", miał dokonywać Wydział Dyscypliny PZPN. "Dla mnie czyn ciągły to już dwa ustawione mecze" - szacował były szef WD Michał Tomczak.