Takie słowa w ustach naszego selekcjonera mogą dziwić, bo w końcu piłkarze z północnej części Zielonej Wyspy w finałach MŚ grali tylko trzy razy - w 1958, 1982 i 1986 r. Ale jednak takie nazwiska jak George Best, Pat Jennings czy Danny Blanchflower znają wszyscy kibice, nie tylko na Wyspach Brytyjskich.

Reklama

Nieżyjący już Best to najbardziej medialny piłkarz w historii piłki. O jego pozasportowych wyczynach krążą legendy. Zanim jednak popadł w finansowo-prawne tarapaty zdążył zdobyć tytuł najlepszego piłkarza Europy w 1968 r. Tak jak za czasów Besta, tak i teraz Irlandczycy na stadionie w Belfaście są w stanie pokonać każdy zespół. W ostatnich trzech latach przekonali się o tym Anglicy (przegrali 0:1), Hiszpanie (2:3) i Szwedzi (1:2). Bliscy porażki byli też Czesi, ale Ulster mimo przewagi tylko zremisował 0:0.

>>>Irlandczycy żądni rewanżu na Polakach

Bohaterem ostatnich lat jest w Irlandii Płn. napastnik David Healey. 29-letni piłkarz Sunderlandu, który w Premiership uchodzi za jeden z największych niewypałów tego sezonu (jeden gol w rozgrywkach), w kadrze bije wszelkie rekordy strzeleckie. W eliminacjach mistrzostw Europy zdobył 13 goli. Jest to absolutny rekord wszech czasów. Wśród Irlandczyków jest więcej rekordzistów. Najbardziej ekscentryczny był wyczyn obrońcy Chrisa Nicholla, który w 1976 r. jako gracz Aston Villi zdobył wszystkie gole w meczu z Leicester, który zakończył się wynikiem... 2:2.

Do historii piłki przeszedł także Pat Jennings, który zadebiutował w kadrze w 1964 r. (w tym samym spotkaniu, co Best), a skończył występy w 1986 r. w wieku 41 lat. A że miało to miejsce w czasie MŚ w 1986 r., to Jennings został najstarszym w historii mundialu. Jego rekord pobił jednak w 1994 r. Roger Milla.

A kto był najmłodszym piłkarzem w historii MŚ? Oczywiście także Irlandczyk z Północy - Norman Whiteside. Na mundialu w 1982 r. zagrał w wieku 17 lat i 42 dni. Piłkarz Manchesteru United wcześnie zaczął, ale też wcześnie zakończył karierę - w wieku 27 lat w 1992 r. po 13 (!) operacjach kolana.

Obecną reprezentację z tamtymi legendami łączy nazwisko trenera Nigela Worthingtona, uczestnika mundialu 1986. Drużyna pod jego wodzą gra bardzo dobrze. Teraz nasi rywale są wiceliderami tabeli. Mają tyle samo punktów co Polska (7). W sobotnim meczu nie są jednak faworytami i dobrze o tym wiedzą. Worthington jest załamany plagą kontuzji. "Będzie ciężko zdobyć trzy punkty" - mówił wczoraj ze smutkiem.