W ostatnich dniach stało się jednak nieuniknione - recesja dopadła także świat piłkarski. Właśnie upada irlandzka stacja telewizyjna Setanta Sports, która nie doszła do porozumienia z Access Industries. Połączenie miało miało uratować byt nadawcy. Amerykańska kompania za 20 mln funtów miała przejąć 51 proc. udziałów.
Gdy do porozumienia nie doszło, okazało się, że Setanta nie jest w stanie wpłacić Premier League, do której 46 meczów w sezonie miała prawa, 10 mln funtów. Podobnie nie było skąd wziąć 3 mln dla szkockiej ligi. Tym samym na mocy odpowiednich zapisów w kontraktach Setanta straciła wykupione za ciężkie pieniądze prawa.
W poniedziałek Premier League za 90 mln funtów sprzedała swoje prawa amerykańskiej telewizji, której właścicielem jest medialny gigant Disney - ESPN. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę, że za ten produkt Setanta zapłaciła 130 mln, to widać, że regres jest duży i powoli dochodzi do regulacji rynku - cóż, w końcu tak naprawdę na tym właśnie polega kryzys.
Władze Premier League próbują robić dobrą minę do złej gry i twierdzą, że Setanta już zdążyła w kilku ratach wpłacić około 40 mln funtów, więc tak naprawdę wyszli na swoje. Nie wszyscy dają jednak temu wiarę - gdyby irlandzki nadawca spóźnił się tylko z jedną 10-mln ratą, nikt od razu nie zrywałby umowy...
Na razie wciąż nie wiadomo, jaka stacja telewizyjna skusi się na prawa Setanty. Najwięcej szans daje się BSkyB (właścicielowi Sky Sports). Już jednak także niemal pewne jest to, że będzie to suma znacznie mniejsza od tej, jaką wyłożyli Irlandczycy. W czerwcu 2008 r. Setanta kupiła czteroletnie prawa za 125 mln funtów. Sky prawdopodobnie dostanie ją za mniej więcej 90 mln.
Kryzys Setanty spowodowany jest w głównej mierze właśnie przeinwestowaniem w prawa telewizyjne.
W 2007 r. Premier League zrobiła interes życia. Sprzedała prawa do transmisji meczów na trzy sezony za 1,7 mld funtów telewizjom Sky i Setanta. Irlandczycy wykupili dwa pakiety (Premier League podzieliła wszystkie mecze na sześć pakietów) i zapłacili za nie 392 mln (nieco ponad 130 za sezon). O ile Sky Sports jest najpopularniejszą stacją sportową w Wielkiej Brytanii, to Setanta nigdy aż takiej pozycji nie miała. Analitycy wyliczyli, że by transakcja była opłacalna, nadawca z Dublina musiałby sprzedać 1,9 mln dekoderów. Problem w tym, że Setanta była w stanie do dziś sprzedać ich aż o 700 tysięcy mniej. Nie pomogły wielkie akcje promocyjne – które zresztą przecież też kosztują – w Wielkiej Brytanii rynek okazał się nasycony. Dlatego właśnie ESPN próbuje teraz dogadać się ze Sky, by ich program, na którym pokazywane będą mecze Premiership, znajdował się właśnie na platformie Sky.
Finałem będzie najprawdopodobniej całkowity upadek irlandzkiej stacji telewizyjnej. Problemy – na razie niezbyt duże – będą też miały kluby Premier League. Z wyliczeń, które analitycy zrobili dla angielskiego „Guardiana”, wynika, że kluby z Premiership mogą stracić w sumie 30 mln funtów. Z tego prosto wynika, że każdy zespół z najwyższej angielskiej klasy rozgrywkowej będzie musiał pożegnać się z kwotą rzędu 1,5 mln funtów. Oczywiście w czasach kryzysu każdy funt ma znaczenie, ale dla takiego Manchesteru United czy Chelsea strata nie będzie specjalnie zauważalna. Hull City czy Stoke pewnie też nie będą specjalnie się użalać.
Znacznie gorzej wygląda sytuacja w Szkocji. O ile w Anglii prawa telewizyjne dzielone były między Sky i Setantę, tak już kluby Scottish Premier League są całkowicie uzależnione od pieniędzy Irlandczyków. Tak dla zobrazowania – to sytuacja porównywalna z taką, gdyby nagle upadł w Polsce Canal+. Większość klubów znalazłaby się w ogromnych tarapatach. Już teraz szkockie media donoszą o możliwości komisarycznych nadzorów w niektórych klubach. Dość niespodziewanie w kłopoty finansowe wpadli Rangers z Glasgow. Banki domagają się spłaty pożyczek, które zaciągnęli mistrzowie Szkocji. Byłoby im na pewno łatwiej, gdyby na czas przyszedł przelew z Setatnty. Jeżeli Sky zdecyduje się na wykupienie praw do transmisji, sytuacja na pewno nie stanie się dramatyczna. Biznesmeni z angielskiej stacji jednak też wiedzą, że to idealny moment, by dostać te transmisje za znacznie mniejsze pieniądze.
W tarapatach z powodu kryzysu w Setancie znalazła się także angielska federacja piłkarska. To ona bowiem sprzedała Irlandczykom prawa do transmisji meczów FA Cup. A przecież Setanta ma jeszcze w swojej ofercie rugby, boks, tenis czy krykieta. Czy to kamień, który uruchomi całą lawinę, czy jednak tylko odosobniony przypadek, na potknięciu którego skorzystają grube ryby? Opinie są podzielone, a odpowiedź uzyskamy już niedługo.