Teraz Pobiedziska znów mają swoje pięć minut. Za sprawą piłkarza, być może wkrótce reprezentanta Polski, Ludovica Obraniaka, którego przodkowie pochodzą właśnie z tej podpoznańskiej miejscowości.
"Chcę grać dla Polski, by złożyć hołd dziadkowi Zygmuntowi" - deklaruje na każdym kroku pomocnik OSC Lille. O swoim przodku wie jednak niewiele. Dziadek nie zdążył mu opowiedzieć o Polsce, w której żył dwadzieścia kilka lat. Zygmunt Obraniak urodził się bowiem 24 lutego 1933 roku. Właśnie w Pobiedziskach, miejscowości bardzo biednej podczas dwudziestolecia międzywojennego. Jego rodzice Maria i Bolesław nie mieli tam łatwego życia. Matka bez zawodu, ojciec prosty robotnik. A trójkę dzieci musieli wykarmić. Wyjechali więc do Francji, gdy Zygmunt był jeszcze mały. Tam urodziło się dwóch kolejnych jego braci: w 1940 roku Henri i w 1949 roku Jean Marie (jedyny z piątki rodzeństwa, który jeszcze żyje). Zygmunt został w Polsce, ale nie na długo. Gdy uzyskał pełnoletność, zaczął marzyć o wyjeździe na Zachód.
Kiedy opuścił nasz kraj? "Między 1956 rokiem i 1960" - opowiada jego syn Fabrice, ojciec Ludovica. Nie zna dokładnej daty. Wie tylko, że już na obczyźnie ojciec poznał swoją przyszłą żonę Josettę. Pobrali się w 1962 roku w Metz. Zygmunt, by ułatwić sobie życie, wystąpił o francuski paszport. Dostał go w 1968 roku. Od tej pory stał się pełnoprawnym obywatelem Francji.
Doskonale nauczył się języka, w domu z żoną rozmawiał wyłącznie po francusku. Dlatego dziś ani Fabrice, ani tym bardziej Ludovic nie znają praktycznie żadnego polskiego słowa. Niewiele też wiedzą o naszym kraju. Szczególnie 23-letni piłkarz. Dziadek nie zdążył mu opowiedzieć o swojej młodości. Zmarł, gdy chłopak miał dwa lata.
Tyle Obraniakowie wiedzą o swoich rodzinnych korzeniach. Gdy na początku opowiadają o koligacjach rodzinnych, niewiele z tego rozumiemy. Prosimy więc, by Ludo z ojcem rozrysowali nam swoje drzewo genealogiczne. Skupione miny, kilka skreśleń, widać, że sami mają z tym problem. Po kilkunastu minutach powstaje wreszcie rysunek. Faktycznie skomplikowany, bo nie dość, że ojciec Ludo jest rozwiedziony, to rodzice Josette (jego babci) nie pochodzili z Francji. Mama była Włoszką, ojciec Czechem. Skomplikowana historia rodzinna sprawia, że tym trudniejsze staje się dla Obraniaków udowodnienie polskich korzeni. A muszą tego dokonać, by Ludo dostał polski paszport i by mógł zagrać w naszej reprezentacji.
Jeszcze trzy lata temu sprawa wydawała się dużo prostsza. Chłopak miał świadczące o polskim pochodzeniu dziadka dokumenty: paszport, książeczkę wojskową, dowód osobisty. Wszystko oryginalne. Przekazał je człowiekowi polskiemu pochodzenia mieszkającemu w Metz, który obiecał dostarczyć dokumenty do konsulatu w Strasburgu. Papiery jednak przepadły.
"Podobno ten człowiek zachorował i wrócił do Polski. Co zrobił z naszymi papierami? Nie wiemy" - mówi Fabrice. "Gdy pytaliśmy go, gdzie podziały się dokumenty Zygmunta, odpowiadał, że wysłał je do FC Metz. W klubie jednak nikt ich nigdy nie widział" - dodaje.
Od tamtego momentu starania Ludo o polski paszport bardzo się skomplikowały. Chłopak ponownie zebrał dokumenty, lecz już nie wszystkie. Tylko odpisy aktu urodzenia prababci, akt nadania francuskiego obywatelstwa dziadkowi, kartę rodzinnej z Urzędu Stanu Cywilnego.
"Te dokumenty to za mało. W Polsce obowiązuje prawo krwi, a nie prawo ziemi, co oznacza, że obywatelstwo jest dziedziczne, ale nie dostaje się go z racji narodzin na danym terenie. Więc fakt, że dziadek Ludovika urodził się w Polsce, nie poświadcza w stu procentach, że miał on polski paszport" - tłumaczy nam pani konsul Pia Libidzka z polskiej placówki w Lille. "Potrzebny jest dowód osobisty, książeczka wojskowa lub paszport Zygmunta" - dodaje.
Tyle, że dokumenty te zaginęły. Ani Ludovic, ani jego ojciec Fabrice nigdy nie byli w Polsce. Zdajemy więc sobie sprawę, że trudno będzie im w Polsce odnaleźć ślady po dziadku, dowody na jego polskie pochodzenie. "Wiem tylko, że mam tam kuzyna Andrzeja, ale nie utrzymujemy z nim kontaktu" - mówi Fabrice. Postanawiamy więc im pomóc. Jedziemy do Pobiedzisk, by odnaleźć ślady po Obraniakach.
Pierwsze odnajdujemy w Urzędzie Miasta i Gminy. Zastępca burmistrza Ireneusz Antkowiak zna już sprawę. "Rzeczywiście, syn mi powiedział, że jest piłkarz, który chce grać w naszej kadrze. I jego dziadkowie pochodzili właśnie z Pobiedzisk. Mówił, że wyczytał to w "Przeglądzie Sportowym"" - rzuca na przywitanie.
Umożliwia nam kontakt z działem Ewidencji Ludności i możemy w ten sposób zacząć poszukiwania. Na nasze biurko trafia spora księga, a w niej na jednej ze stron akt urodzenia prababci Ludo. "Nie było łatwo znaleźć, bo jest napisany po niemiecku. Na dodatek gotykiem, więc wczytanie się wymaga wysiłku" - opowiada Kamińska. Dane jednak zachowały się i nie ma wątpliwości, że dotyczą Marianny Sikorskiej - prababki Ludovica.
Obok aktu urodzenia znajduje się czerwona pieczątka. A na niej data z 1999 roku i informacja, że Sikorska zmarła we Francji w miejscowości Metz. W tym momencie o pomyłce nie może być już mowy - mamy do czynienia z przodkiem piłkarza. Informację o jej śmierci przesłał nam konsul polski we Francji.
Dalszy cel poszukiwań - kościół św. Michała Archanioła. Ksiądz proboszcz Ireneusz Pluciński zgadza się pomóc. Ma przejrzeć księgi i odnaleźć syna Marianny (z domu Sikorskiej) i Bolesława Obraniaka. Umawiamy się na kontakt za kilka dni. Po przyjeździe okazuje się, że na biurku czeka już na nas świadectwo chrztu urodzonego w 1933 roku Zygmunta Obraniaka, dziadka Ludovica.
Co bardzo istotne, w księdze jest nazwisko Obraniak. Wcześniej były bowiem wątpliwości, czy w Polsce nazwisko przodków nie brzmiało przypadkiem Urbaniak lub Ubraniak. Przekształcone na Obraniak miało zostać dopiero we Francji.
Ksiądz Pluciński rozwiewa jednak wątpliwości. "Specjalnie to sprawdziłem i na pewno jest wpisane z O na początku" - wyjaśnia. Na świadectwie jest także ważna adnotacja, że Zygmunt Obraniak (dziadek Ludovica) wziął ślub we Francji 23 sierpnia 1962 roku. Jego wybranką została Józefa O'Brien. Wszystko się potwierdza.
Ciekawą informację przekazuje nam dyrektor Departament Obywatelstwa i Repatriacji Mateusz Sora. "W latach sześćdziesiątych obywatele polscy nabywający francuski paszport nie byli zmuszani do zrzeczenia się polskiego. Jeżeli więc Zygmunt Obraniak nie ubiegał się o pozwolenie na zmianę obywatelstwa, oznacza, że zarówno jego syn, jak i wnuk są wciąż obywatelami naszego kraju" - mówi Sora.
W tym przypadku Ludovic nie musiałby więc występować o przyznanie mu polskiego obywatelstwa, a tylko o poświadczenie, co z pewnością zajęłoby dużo mniej czasu. Niestety, Fabrice nie wie, czy jego ojciec zabiegał o zrzeczenie się obywatelstwa polskiego. Ale to można ustalić w konsulacie w Lille. "W najbliższych dniach Ludovic na pewno pójdzie do konsulatu i wszystkiego się dowie" - obiecuje Fabrice.