Gdyby przełożyć sport na codzienne życie, do czego można porównać kupowanie meczów. Do zabójstwa?
Zdecydowanie tak, to jest obcięcie głowy uczciwej rywalizacji sportowej, temu co jest sensem sportu, czyli niepewności wyniku. Nie ma nic gorszego w piłce nożnej niż kupowanie meczu.
A więc i kary muszą być najcięższe?
Stosowanie łagodnych kar w ogóle nie wchodzi w grę.
Czy pański poprzednik Krzysztof Malinowski był człowiekiem niewiarygodnym, skoro pozbawiono go stanowiska?
Uważam, że nie jest człowiekiem niewiarygodnym. To poważny prawnik, tylko działał w nieodpowiednich strukturach. Ważnym źródłem zła w polskiej piłce jest właśnie struktura związku. PZPN musi podjąć działania dotyczące profesjonalizacji związku. W tej chwili jest to raj dla różnych złych intencji, obecna struktura umożliwia różne nadużycia. Oczywiście w profesjonalnych związkach też istnieją możliwości korupcji, jednak są znacznie ograniczone, chociażby dzięki większej kontroli ze strony tych, którzy odprowadzają do piłki największe pieniądze. Chciałbym, by wydział dyscypliny to była poważnie traktowana jednostka, a nie jakaś grupa kilku społecznych działaczy bawiących się w piłkę nożną. Tak samo powinno być ze związkiem. Jego zadaniem powinno być, obok tradycyjnej działalności, stworzenie ram dla inwestycji w futbolu, wpłynięcie na to, by przedstawiciele poważnego biznesu czy miast nie bali się inwestować w piłkę, kupować kluby, budować stadiony.
Czy materiały, który dostał pan z wrocławskiej prokuratury, można określić jako porażające?
Zdecydowanie tak. Dostałem tylko część, a i tak ich treść przekroczyła moje wyobrażenia o rozmiarach korupcji. Liczyłem się z tym, że mecze były sprzedawane w tak zwanych niedzielach cudów. Tymczasem według tego niewielkiego fragmentu całości materiałów dotyczących korupcji, okazuje się, że w polskiej piłce rzadko która niedziela nie była niedzielą cudów. To był bardzo złożony system żerujący na strukturach PZPN.
Skoro była taka struktura to znaczy, że ktoś to tolerował?
Tak się wydaje. Byłoby naiwnością graniczącą z głupotą twierdzenie, że nikt nic nie wiedział. Proszę przypomnieć sobie dosyć niedorzeczną sytuację, gdy zarząd uznał Ryszarda Forbricha za „personę non grata” w PZPN. Miało być to coś w rodzaju kary, tyle tylko, że taka kara nie występuje w polskiej piłce. Przepraszam, na jakiej podstawie w takim razie uznano go za osobę niepożądaną? Bo miał przykry zapach z ust? Nie. W tej decyzji jest informacja o świadomości osób, które ją podejmowały. Wszyscy dokładnie wiedzieli czym zajmuje się pan Forbrich, tyle tylko, że z tej wiedzy nie zrobiono żadnego użytku. Rozumiem, że przestępstwo przekupstwa sportowego nie było wtedy spenalizowane w prawie karnym, co nie oznacza, że nie można było podjąć decyzji w ramach działalności organizacji sportowej.
Teraz możemy się spodziewać jakiś konkretnych decyzji, ostrych kar dla klubów?
Nie od razu. Klubom zostały postawione zarzuty i teraz muszą one mieć prawo do zajęcia stanowiska. Tak postępuje się w cywilizowanych krajach I dlatego ten proces może trochę potrwać.
Myśli pan, że jest możliwe, by rozgrywki zakończyło 14 drużyn zamiast 16?
Najważniejsza jest sprawiedliwość i czystość gry, ale musimy wziąć pod uwagę też komercyjne interesy. Nie możemy lekceważyć tych, którzy łożą środki na polską piłkę. Muszę więc skonsultować problem z przedstawicielami Ekstraklasy SA i Canal Plus, żeby poznać ich opinię. Ktoś wyłożył pieniądze na to, by ekstraklasa funkcjonowała, sponsorzy wykupili reklamy, Canal + i TVN pokazują ligę. Z punktu widzenia biznesu istotne jest to, że mogą pokazywać osiem a nie sześć spotkań.
Do początku ligi pozostało kilka dni, nie można przyspieszyć tego procesu?
Jestem prawnikiem i nie podpisze się pod postulatami, które mają spełnić czyjeś doraźne oczekiwania.
Winni tak czy inaczej zostaną ukarani?
Tak, zostaną. Kary muszą być dotkliwe by winni je odczuli, Jednocześnie nie możemy zniszczyć klubów doszczętnie, bo przecież klub to nie tylko skorumpowani działacze, ale i kilkadziesiąt lat tradycji, kibice, sponsorzy, miejscowe władze i inni ludzie z nim związani. Nie można tego wszystkiego od tak sobie wyrzucić na śmietnik. Nie będziemy mieli żadnej litości dla winnych korupcji, ale nie zależy nam na tym, by zrażać do futbolu wszystkich tych, którzy przychodzą na mecze, całego środowiska lokalnego. Przecież gdyby tych wszystkich ludzi zapytać, czy chcą kupionego awansu, to z pewnością odpowiedzieliby, że nie.
Pewne kluby, jak chociażby Arka Gdynia, awansowały kosztem innych zespołów. Co powiedzieć tym, którzy przegrali w związku z oszukańczymi praktykami zespołu z Gdyni?
Nie żartujcie panowie. Przecież prawdopodobnie kupowali wszyscy, jedni lepiej, drudzy gorzej. Nad tymi, nazwijmy ich pokrzywdzonymi, nie ma co się użalać.
Czy na podstawie materiałów, którymi dysponujecie, można by napisać książkę kryminalna?
Pewnie tak, ale nie wiem, czy ludzie chcieliby przeczytać o sposobie w jaki to wszystko się dokonywało. Kilku facetów siedzi przy wódce i ustala szczegóły meczów, targuje się o parę złotych. To żałosne. Dla mnie najbardziej interesujące jest to, dlaczego przez te wszystkie lata tak mało szczegółów wyszło na jaw.
Sądzi pan, że ludzie z zawieszonego zarządu PZPN o wszystkim wiedzieli, ktoś może na to przyzwolił?
To pan to powiedział. Ale byłem zaskoczony tym, jak sprawnie, to działało. Byłoby naiwnością graniczącą z głupotą twierdzenie, że większość członków władz związku kompletnie o niczym nie wiedziała.