Angielski zespół do Polski przyleciał w niezbyt dobrych nastrojach, bez Argentyńczyka Carlosa Teveza, który zmaga się z urazem uda i pojechał na leczenie do kraju.

Reklama

W dwóch ostatnich kolejkach Premier League Manchester City doznał porażek, a do tego doszły doniesienia mediów o niezbyt dobrej atmosferze w drużynie. Zawodnicy i sztab szkoleniowy temu zaprzeczają, ale kibice w to nie wierzą.

Roberto Mancini zamiast komentować pozaboiskowe wydarzenia skupia się na rywalizacji z poznaniakami.

"Lech jest bardzo dobrą drużyną. Jestem pewien, że poziom meczu będzie wysoki. Przypuszczam, że gospodarze od początku nas zaatakują. Musimy być czujni. Gratuluję pięknego stadionu i znakomitych kibiców. Na pewno stworzą świetną atmosferę tak jak w Anglii, ale liczę, że ich uciszymy" - powiedział włoski szkoleniowiec.

Na głośny doping liczą także mistrzowie Polski oraz ich nowy trener. "Chciałbym zmobilizować piłkarzy i liczę na fantastycznych kibiców, choć zdaję sobie sprawę z tego, że mogą mnie przyjąć chłodno" - przyznał Bakero.

Wszystko może jednak runąć jak domek z kart, kiedy prezydent miasta nie wyda zgody na organizację spotkania. Na dzień przed rywalizacją zastrzeżenia co do bezpieczeństwa zgłosiła miejscowa policja. Klub twierdzi, że wszystkie uwagi zostały wzięte pod uwagę i teraz czekają tylko na decyzję władz.

The Citizens z siedmioma punktami prowadzą w grupie A. Trzy punkty mniej ma Lech, a cztery Juventus Turyn. Zamykający tabelę FC Salzburg - dotąd remis i dwie porażki - raczej nie będzie się liczył w walce o dwa miejsca premiowane awansem do 1/16 finału.