To były smutne urodziny byłego zawodnika Barcelony i Paris Saint-Germain. Jak dowiedziała się agencja AFP, Ronaldinho, zamknięty w pojedynczej celi, nie mógł przyjąć gości z powodu procedur związanych z kwarantanną i prawdopodobnie nie mógł też przeczytać życzeń, wysłanych mu za pośrednictwem Instagramu przez Ronaldo, kolegę z reprezentacji Brazylii.
Ronaldinho ma w areszcie znośne warunki, dzięki pomocy Związku Zawodowego Piłkarzy Paragwajskich, który ufundował mu łóżko i klimatyzację.
Były reprezentant Brazylii przyleciał do Asuncion 4 marca. Na lotnisku wraz ze swoim bratem Roberto Assisem przedstawili fałszywe paszporty i zostali w tej sprawie przesłuchani przez policję. Prokuratura wnosiła jedynie o ukaranie ich grzywną z przeznaczeniem na cele charytatywne, ale na to nie zgodził się sąd i po dwóch dniach bracia zostali przewiezieni z luksusowego hotelu do aresztu. Po kolejnym dniu sędzia postanowił przedłużyć im areszt.
Sprawa wydaje się dość tajemnicza, ponieważ przy wylocie z Sao Paulo bracia posłużyli się brazylijskimi paszportami, z których wcześniej korzystali m.in. podczas podróży do Chin, USA czy Europy. W Asuncion wylegitymowali się tymczasem paragwajskimi paszportami, których numery należą do innych osób. Na pytanie, skąd je mają, odpowiedzieli, że je dostali. Zapewnili, że nie byli świadomi popełnienia przestępstwa. Prokurator uznał te wyjaśnienia za wystarczające, jednak sędzia był innego zdania. Co ciekawe, obywatele Brazylii w ogóle nie potrzebują paszportów, aby podróżować do Paragwaju, bowiem oba kraje są członkami południowoamerykańskiej organizacji gospodarczej Mercosur.
39-letni Ronaldinho grał w przeszłości m.in. w Barcelonie, Flamengo i Paris Saint-Germain. W 2004 i 2005 został uznany najlepszym piłkarzem świata w plebiscycie FIFA, w 2002 zdobył z Brazylią mistrzostwo świata, a w 2006 wygrał z Barceloną Ligę Mistrzów. Do Paragwaju przyleciał na zaproszenie właściciela jednego z kasyn.