W tabeli biało-czerwoni o punkt wyprzedzają Włochów i o dwa Holandię. Zestawienie zamyka Bośnia i Hercegowina, która do Polski traci pięć punktów.

Reklama

Teoretycznie podopiecznym trenera Jerzego Brzęczka do awansu mogą wystarczyć dwa remisy. Wówczas jednak będą musieli liczyć na pomoc Bośni, która nie będzie mogła przegrać swoich spotkań z Holandią oraz Włochami.

Inny scenariusz to wygrana z Włochami i porażka z Holandią. Wtedy Polska awansuje, jeśli Bośnia nie przegra z "Pomarańczowymi". Gorzej sytuacja będzie wyglądała, jeśli Polacy wygrają z Holandią, a przegrają z Włochami. Wówczas potrzebne będzie zwycięstwo Bośniaków z ekipą z Półwyspu Apenińskiego.

Na pewno nie jesteśmy faworytem grupy. Potrzebujemy jednego punktu, żeby wykonać nasz plan minimum, czyli utrzymać się w najwyższej dywizji Ligi Narodów. Teraz gramy z głównymi faworytami w tej grupie, czyli z Włochami i Holendrami. Futbol lubi niespodzianki. Mam nadzieję, że będziemy w stanie pokusić się o taką. To byłby fantastyczny prezent dla naszych kibiców - powiedział Brzęczek.

Reklama

Z Włochami Polacy zagrają po raz 18. Wygrać udało im się zaledwie trzykrotnie, a tylko raz w meczu o stawkę - podczas mistrzostw świata w 1974 roku. Osiem razy był remis, a sześć zwycięstw odnieśli Włosi.

Z Holandią bilans również wygląda źle - trzy zwycięstwa, przy czym ostatnie w 1979 roku, sześć remisów i siedem porażek.

Wspomniana ostatnia wygrana z "Pomarańczowymi" miała miejsce w Chorzowie. Środowy mecz tych drużyn również się tam odbędzie. Z Włochami Polacy zagrają na wyjeździe - w Reggio Emilia.

W pierwszej kolejce tegorocznej LN Polska przegrała w Amsterdamie z Holandią 0:1, a w trzeciej w Gdańsku bezbramkowo zremisowała z Włochami.

Reklama

Polacy w pierwszej edycji Ligi Narodów spadli z Dywizji A. Okazali się wówczas słabsi w grupie od Portugalii i Włoch. Dzięki reformie rozgrywek i poszerzeniu najwyższej dywizji z 12 do 16 drużyn, jednak utrzymali się w niej - podobnie jak Niemcy, Chorwacja oraz Islandia.

Tytułu broni Portugalia, która tym razem trafiła do grupy A3, teoretycznie najsilniejszej - z Francją, Szwecją i Chorwacją. W grupie A2 znalazły się Anglia, Belgia, Dania i Islandia, a w grupie A4 - Szwajcaria, Hiszpania, Ukraina i Niemcy.

Pomiędzy poszczególnymi dywizjami obowiązują zasady awansów i spadków. Natomiast zwycięzcy grup najwyższej dywizji wystąpią w turnieju finałowym (Final Four), zaplanowanym na 2-6 czerwca 2021. Polska stara się o rolę jego gospodarza.

Do wyższej awansują zwycięzcy grup w dywizjach B, C i D, natomiast ci, którzy zajmą ostatnie miejsce w grupach dywizjach A i B, zostaną zdegradowani. Ponieważ Dywizja C składa się z czterech grup, a najniższa (D) tylko z dwóch, dwa zespoły z C, które mają zostać relegowane, zostaną wyłonione w meczach barażowych.

Po czterech z sześciu kolejek żadna drużyna nie jest pewna awansu do turnieju finałowego lub wyższej dywizji. Przesądzony jest jedynie los Islandii, która nie zdobyła jeszcze choćby punktu i na pewno opuści najwyższą dywizję.

Najciekawiej zapowiada się sobotni mecz Portugalia - Francja w Lizbonie. Nie dość, że jest to starcie aktualnych mistrzów Europy z mistrzami świata, to obie drużyny w obecnej edycji LN spisują się bardzo dobrze.

Na koncie mają po dziesięć punktów, a liderem grupy A3 jest mająca lepszy bilans bramek Portugalia. W październiku w Paryżu spotkanie tych drużyn zakończyło się bezbramkowym remisem. O utrzymanie pozostała walka Chorwatom i Szwedom. W gorszej sytuacji są Skandynawowie, którzy przegrali wszystkie mecze.

W A2 prowadzą Belgowie, którzy mają dwa punkty przewagi nad Danią oraz Anglią i właśnie z tymi zespołami zagrają u siebie w najbliższych dniach.

W A4 Hiszpania o punkt wyprzedza Niemcy i Ukrainę. Lider w sobotę na wyjeździe zmierzy się z ostatnią w tabeli Szwajcarią, a na zakończenie we wtorek podejmie Niemców.