W czwartek prezes PZPN Zbigniew Boniek ogłosił, że następcą Jerzego Brzęczka w roli szkoleniowca kadry biało-czerwonych będzie Sousa.

Portugalczyk zacznie pracę z kadrą biało-czerwonych od marcowych spotkań w el. MŚ 2022, kolejno z Węgrami (25.3), Andorą (28.3) i Anglią (31.3).

Reklama

“Kiedyś reprezentacja Danii przyleciała prosto z wakacji na mistrzostwa Europy i zdobyła tytuł... Ale nie trzeba sięgać aż tak bardzo pamięcią wstecz, bo przecież Jurek Brzęczek miał niewiele czasu na przygotowanie zespołu narodowego, a tymczasem reprezentacja w jego debiucie rozegrała wtedy swój najlepszy mecz z Włochami.

Reklama

- Dlatego krótki czas do rozpoczęcia eliminacji mistrzostw świata i turnieju Euro nie musi być przeszkodą dla Paulo Sousy. Wręcz przeciwnie, może okazać się atutem portugalskiego trenera. Niekiedy zbyt długie analizowanie może tylko skomplikować życie i wprowadzić zamęt na boisku. W kadrze nie ma specjalnie możliwości wypracowania schematów itd. Przecież zgrupowania trwają po trzy-cztery dni i trzeba wychodzić do gry” – powiedział PAP Dudek.

Brzęczek został selekcjonerem 23 lipca 2018 roku, a wspomniane spotkanie Ligi Narodów z Włochami (1:1) w Bolonii odbyło się 7 września, czyli półtora miesiąca później. Sousa ma nieco ponad dwa miesiące do pierwszego meczu.

Reklama

Zatrudnienie Sousy jest pewnego rodzaju zaskoczeniem. W mediach spekulowano m.in., że Boniek zdecyduje się na któregoś z włoskich trenerów.

„Z tych nazwisk, które pojawiały się w mediach, Sousa jest najlepszą opcją. Do tego został sprawdzony wcześniej pod każdym względem. To wybitny piłkarz, grał na najwyższym poziomie (m.in. w Juventusie i Interze – PAP), co oczywiście ma znaczenie dla zawodników. W polskiej reprezentacji przecież nie brakuje piłkarzy występujących na tym samym poziomie” – przyznał były bramkarz m.in. Liverpoolu i Realu Madryt.

Portugalczyk nie pracował jeszcze w roli selekcjonera, zaś w piłce klubowej prowadził m.in. Queens Park Rangers, Swansea City, Leicester City, FC Basel, Fiorentinę czy Girondins Bordeaux, ale też Videoton Szekesfehervar, Maccabi Tel Awiw oraz chiński Tianjin Tianhai.

„Jeśli chodzi o kwestie doświadczenia selekcjonerskiego, ostatnim w naszej reprezentacji, który je miał, był Leo Beenhakker. Kolejnymi selekcjonerami byli trenerzy wyróżniający się w klubach i tam budujący swoje nazwisko, styl gry itd. A zatem tym bym się nie przejmował. Gdybyśmy ściągali kogoś z ligi portugalskiej to mogłyby pojawić się jakieś znaki zapytania, może problemy w komunikacji. Tymczasem Sousa to obieżyświat, który zmienił już trochę klubów, ale nie można powiedzieć, że w ogóle nie miał sukcesów. Odnosił je m.in. w Basel, a na początku dobre wyniki miała także Fiorentina. Poza tym jego sztab to będą ludzie z Portugalii i Hiszpanii, więc nie będzie sytuacji, że będą mieli różne idee w pracy z polską kadrą” – dodał triumfator Ligi Mistrzów w 2005 roku.