Piłkarska reprezentacja Polski zagra w piątek na wyjeździe z Andorą i w poniedziałek w Warszawie z Węgrami na zakończenie fazy grupowej eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw świata w Katarze. Biało-czerwoni już w piątek mogą zapewnić sobie co najmniej drugą pozycji w tabeli, oznaczającą miejsce w barażach, które zostaną rozegrane w marcu 2022 r.

Reklama

Mecz z Andorą w ogóle mnie nie interesuje. Dla mnie to formalność, ponieważ obowiązkiem polskiej drużyny jest wygrywanie z takimi rywalami. Musimy tam zwyciężyć i zapewnić sobie miejsce w barażach. Interesuje mnie spotkanie z Węgrami, bo po pierwsze trzeba je wygrać, by baraże rozgrywać przed polską publicznością. Po drugie zaś to będzie sprawdzian, na co nas będzie stać w tej decydującej rozgrywce, bo w niej nie będzie słabszych zespołów niż Węgry - powiedział Tomaszewski.

Były bramkarz reprezentacji wskazał, że jeśli w poniedziałek drużyna Paulo Sousy będzie dominować na boisku, da to podstawy do myślenia o sukcesie w barażach i znalezienie się gronie finalistów mundialu w Katarze. Jakakolwiek strata punktów z osłabionymi Węgrami nie da żadnej nadziei na baraże - dodał brązowy medalista mistrzostw świata w RFN (1974).

"Cash powinien wywalczyć swoje miejsce"

Reklama

Polacy do dwóch ostatnich meczów w grupie przygotowują się na zgrupowaniu w Hiszpanii. Zdominował je temat Matty'ego Casha, któremu pod koniec października przyznano polskie obywatelstwo. Boczny obrońca Aston Villi został niemal od razu powołany przez selekcjonera do kadry i ma duże szanse na grę przeciwko Andorze i Węgrom.

Widać, że Sousa zakochał się w Cashu i ma do tego prawo, ale jeśli wystawi go w pierwszym składzie już w piątek, musi zdawać sobie sprawę, że ryzykuje tym atmosferą w karze. Ona może być różna, bo nie wszyscy zawodnicy będą zadowoleni z takiej decyzji. Jak będą się czuli ci, którzy grali w eliminacjach, a pod ich koniec zostaną usunięci ze składu na rzecz zupełnie nowej postaci? Przecież do reprezentacji nie dołączył Cristiano Ronaldo, któremu z urzędu należy się miejsce w jedenastce. Cash powinien je wywalczyć, a mam wątpliwości, czy można to zrobić przez te kilka dni zgrupowania. Uważam, że na występ z Andorą bardziej zasłużyli ci, którzy grali do tej pory - przekonywał bohater z Wembley.

Tomaszewski nie ukrywa, że nie należy do zwolenników Sousy, który w jego opinii zawiódł w finale mistrzostw Europy. Dodał, że bardzo nie podobała mu się też wypowiedź Portugalczyka, który na konferencji w tym tygodniu skrytykował poziom szkolenia młodych piłkarzy w Polsce. Trener uznał, że polski futbol potrzebuje reformy szkolenia. Podobnego zdania był kapitan reprezentacji Robert Lewandowski.

Nie zgadzam się z nimi. Dziwię się, jak selekcjoner w tak otwarty sposób może krytykować i dyskryminować swojego pracodawcę. Uważam, że nasze szkolenie jest na bardzo wysokim poziomie. Niemal w każdym klubie są akademie z dobrymi boiskami, mamy programy, systemy, rozgrywki. Talentów nam nie brakuje, problem powstaje po ich przejściu do dorosłej piłki, gdzie przez wątpliwej klasy obcokrajowców nie mają się od kogo uczyć i rozwijać. Nie mamy tego, czym może chwalić się siatkówka, czy żużel, czyli mocnej ligi z najlepszymi zawodnikami świata. A od kogo, choćby na treningach, mają uczyć się młodzi piłkarze? Od trzecioligowego Hiszpana czy Portugalczyka? - podkreślił Tomaszewski.

Piątkowy mecz z Andorą rozpocznie się o godz. 20.45. W sobotę biało-czerwoni przylecą do Warszawy, gdzie w poniedziałek na PGE Narodowym zagrają z Węgrami.

Na mundial w Katarze awansują bezpośrednio zwycięzcy każdej z grup, a drugie zespoły zagrają w marcu w dwustopniowych barażach. W grupie I prowadzi Anglia (20 pkt). Polska ma 17 pkt, Albania - 15, Węgry - 11, Andora - 6, a San Marino pozostaje bez punktu.