Biało-czerwoni pozostają bez selekcjonera od 1 stycznia. Dzień wcześniej skończyła się umowa z dotychczasowym trenerem kadry Czesławem Michniewiczem, a nowa nie została podpisana.

52-letniemu trenerowi nie pomogło wykonanie zadań, czyli awans na mundial, wyjście z grupy MŚ (1/8 finału) oraz utrzymanie drużyny w najwyższej dywizji Ligi Narodów. Kontrowersje wzbudzał styl gry biało-czerwonych, a jeszcze bardziej sprawy pozasportowe, zwłaszcza słynna już "afera premiowa".

Reklama

W tym momencie nie jest jeszcze znane nazwisko następcy Michniewicza, ale - jeżeli nie wydarzy się nic szczególnego - będzie nim obcokrajowiec.

Niestety, prawda jest taka, że my, jako polski futbol, nie jesteśmy "łakomym kąskiem" dla zagranicznych sław trenerskich. Postrzega się nas jako średniaków europejskich, drużynę narodową uważa się raczej za przeciętną. To powoduje, że rozmowy z kandydatami nie należą do łatwych. Zwłaszcza teraz, kiedy selekcjonerów szukają również piłkarskie potęgi, jak Belgia czy Brazylia - powiedziała PAP anonimowo jedna z osób będących blisko wydarzeń w PZPN.

Reklama

Jak dodała, owszem, było sporo ofert, ale nad niektórymi nawet nie warto było się dłużej pochylać pod kątem drużyny narodowej.

Dwa lata temu, gdy ówczesny prezes federacji Zbigniew Boniek wybrał Portugalczyka Paulo Sousę, magnesem dla zagranicznych trenerów był pewny udział biało-czerwonych w mistrzostwach Europy 2021. Teraz o awans na kolejne Euro trzeba walczyć.

Reklama

Według mediów oraz znanych ekspertów w grze pozostają prawdopodobnie czterej kandydaci. To pochodzący z Bośni i Hercegowiny Vladimir Petkovic (selekcjoner Szwajcarii w latach 2014-21), Portugalczyk Paulo Bento (były selekcjoner Korei Południowej), Chorwat Nenad Bjelica (były trener m.in. Lecha Poznań), a także - jak podał m.in. portal meczyki.pl - były znakomity angielski piłkarz Steven Gerrard.

Petkovic, Bento i Gerrard to nazwiska znane w świecie, lecz przy każdej z tych kandydatur pojawia się jakaś wątpliwość.

W przypadku Petkovica utrudnieniem może być bariera językowa. Bento to Portugalczyk, a od czasu nagłego odejścia z funkcji selekcjonera biało-czerwonych Paulo Sousy, z którym wspólnie grali w kadrze, ten kierunek kojarzy się w PZPN niezbyt dobrze.

Natomiast Gerrard w październiku 2022 roku został zwolniony z Aston Villi, lecz klub z Birmingham wciąż jest związany z nim wysokim kontraktem.

W PZPN patrzą jednak na kandydaturę Gerrarda bardzo przychylnie. Jako piłkarz był wybitną postacią Liverpoolu i reprezentacji, ale jako trener wciąż jest na dorobku. I na pewno ma sporo do udowodnienia, co bardzo podoba się w polskiej federacji.

Z kolei nazwisko Bjelicy "odżyło" po tym, jak Zbigniew Boniek, obecnie wiceprezydent UEFA, zamieścił na swoim koncie na Twitterze tajemniczy i krótki wpis "NB", opatrzony polskimi flagami. Atutem Chorwata jest znajomość polskiego futbolu i... języka. Ponadto byłby najtańszy ze wspomnianego grona, choć akurat pieniądze nie są problemem dla PZPN.

Obecnie federacja prowadzi rozmowy z jednym z potężnych sponsorów na temat pomocy w sfinansowaniu kontraktu przyszłego selekcjonera.

Wiadomo już, że będący na liście życzeń Hiszpan Roberto Martinez wybrał ofertę reprezentacji Portugalii, a niewielkie są także szanse na zatrudnienie Francuza Herve'a Renarda, obecnie selekcjonera Arabii Saudyjskiej, któremu ponoć bliżej do Belgii, a ponadto z federacją niedawnego rywala Polaków w MŚ wiąże go lukratywny kontrakt.

Ważną datą będzie 25 stycznia - tego dnia zbierze się bowiem zarząd PZPN.

Rzeczywiście, ta data coraz częściej krąży po korytarzach PZPN jako istotna. Coraz więcej wskazuje, że wówczas będzie już znany selekcjoner - powiedziała anonimowo jedna z osób z federacji.

Polscy szkoleniowcy nie są obecnie brani pod uwagę jako pierwszy wybór. Jedynie Jan Urban, ale - jak nieoficjalnie wiadomo - raczej jako asystent u boku znanego obcokrajowca.

Niedawno prezes PZPN Cezary Kulesza wymienił w mediach kilka nazwisk z krajowego podwórka. A wymieniając je publicznie, zakończył - co potwierdziło PAP kilka osób - temat tych trenerów w reprezentacji Polski. Przynajmniej w tegorocznym rozdaniu.

Biało-czerwoni rozpoczną eliminacje mistrzostw Europy 24 marca z Czechami na wyjeździe, a trzy dni później spotkają się u siebie z osłabioną Albanią. W tej stawce są także niżej notowane Wyspy Owcze i Mołdawia. Na turniej w Niemczech awansują dwie drużyny z grupy.

Do 6 marca muszą zostać wysłane powołania dla polskich piłkarzy przed pierwszymi meczami. Natomiast zgrupowanie rozpocznie się 20 marca.

Autor: Maciej Białek